Katarina Truchanova zawieszona w prawach zawodniczych

Zachowanie przyjmującej wprawiło działaczy AZSu Pronar Białystok w osłupienie. Zawodniczka w środe poprosiła o spotkanie z władzami klubu i poprosiła o pozwolenie na wyjazd. Nie zostało ono udzielone, mimo to siatkarka nie pojawiła się już na treningach.

Ewa Lazik
Ewa Lazik

Siatkarka ze Słowacji była mocną rezerwową zawodniczką Białegostoku. Na placu gry w pierwszej szóstce wychodziła tylko w początkowej fazie sezonu. Później stała głównie w kwadracie dla rezerwowych. Na środowym spotkaniu z władzami klubu Katarina Truchanova poprosiła o pozwolenie na wyjazd spowodowane sprawami osobistymi. - Powiedziała nam, że ma pewne plany związane ze sprawami osobistymi i chciałaby wyjechać. Tłumaczyliśmy, że przecież do końca sezonu nie zostało już dużo czasu i powinna zostać w drużynie. Wydawało się nam, że wszystko zostało wyjaśnione i sprawę uważaliśmy za zamkniętą - mówi na łamach Gazety Wyborczej Hubert Kaczyński członek zarządu klubu.

Jednak siatkarka nie posłuchała zarządu i postanowiła nie pojawiać się na treningach drużyny. Nie dość, że nie przyszła na halę, to jeszcze nie stawiła się w autokarze na wyjazd do Bielska Białej. Wobec takiej postawy zarząd klubu postanowił zawiesić siatkarkę w prawach zawodniczych. W tej sytuacji działacze zastanawiają się nad karą jaką powinna ponieść słowaczka. Nadal jest związana z klubem kontraktem i powinna się z niego wywiązać. - Teraz skierujemy pismo do jej menedżera, by odniósł się do zaistniałej sytuacji, bo nie może przecież być tak, że zawodniczka, która ma ważną umowę, jej nie realizuje. Są w kontrakcie również zapisy o karach i zamierzamy je egzekwować. Przecież klub poniósł jakieś koszty zatrudniając tę zawodniczkę - dodaje Kaczyński.

W pierwszym meczu rundy play-off Białystok przegrał z Aluprofem 0:3.

Już uciekasz? Sprawdź jeszcze to:
×
Sport na ×