Za rok znów spróbujemy - wypowiedzi po spotkaniu ZAKSA Kędzierzyn - Koźle - AZS Olsztyn

Niemal do ostatniej piłki ważyły się losy pojedynku pomiędzy zespołami z Olsztyna i Kędzierzyna - Koźla. Ostatecznie, minimalnie lepsi okazali się podopieczni Mariusza Sordyla, ale Krzysztof Stelmach nie załamywał rąk i na konferencji pomeczowej podkreślał, że jest dumny ze swoich graczy, bo walczyli do ostatniej piłki.

Kinga Bernacka
Kinga Bernacka

Robert Szczerbaniuk (ZAKSA Kędzierzyn - Koźle) - Gratuluje ekipie z Olsztyna pięknej walki, a przede wszystkim zwycięstwa. Chciałbym przeprosić naszych kibiców, bo na pewno liczyli, że awansujemy do finału. W tym roku nam się nie udało, ale za rok znowu spróbujemy.

Wojciech Grzyb (AZS Olsztyn) - Mam nadzieję, że nie dojdzie do powtórki sprzed dwóch lat, bo tamten finał przegraliśmy. Od tego czasu wiele się zmieniło. Składy inne, a Skra mocniejsza. Na razie cieszymy się, że udało nam się awansować do finału. Obiecuję, że jurto wyjdziemy na parkiet i damy z siebie wszystko.

Krzysztof Stelmach (ZAKSA Kędzierzyn - Koźle) - Oprócz trzeciego seta, do którego mógłbym mieć sporo zastrzeżeń, nie mam za co przepraszać kibiców. Bo za a co mamy przepraszać? Za dobrą pracę, którą wykonaliśmy? Jestem dumny ze swoich chłopaków, bo wyszli i walczyli do ostatniej piłki. Oczywiście dwa ostatnie punkty to nasze błędy, ale walka była do samego końca i do stany 13:13 wszystko było otwarte. Olsztyn okazał się lepszy, wygrał i mogę tylko pogratulować naszym przeciwnikom tego zwycięstwa.

Mariusz Sordyl (AZS Olsztyn) - Dołączę się do tego co powiedział Krzysiek. Był to znakomity mecz, bo mecz walki i każda drużyna do ostatniej akcji chciała "wytargać" zwycięstwo. Jedna,dwie piłki zadecydowały o zwycięstwie. Nie zdeklasowaliśmy przeciwników. Kiedy mieliśmy 10 punktów, to Kędzierzyn miał przewagę. Do ostatniego momentu nie było wiadomo, kto zwycięży. Ogromne gratulacje dla chłopaków, bo kiedy zobaczyłem, że musimy rozegrać piątego seta, byłem przerażony. Niektórzy z moich zawodników nie byli do tego przygotowani. W końcówce Oli musiał zejść z boiska, bo ma zaległości treningowe, dlatego już teraz trzeba zacząć go ochraniać. Nastawialiśmy się na ciężki mecz, mecz walki i chcieliśmy to spotkanie wygrać. Nie chcieliśmy kolejnego meczu pięknie przegrać. Brawa dla chłopaków, bo walczyli od samego początku do samego końca. Graliśmy z zespołem, który zawsze stawia bardzo trudne warunki nie tylko tu, ale także w lidze o czym myślę, że przekonali się pozostali finaliści.
Czy finał będzie meczem do jednej bramki? Jeśli zagramy w piłkę nożną to czemu nie, może Bełchatów jest w tym sporcie od nas lepszy? Czy dziś ktoś na nas stawiał? Wszyscy widzą jakieś problemy Olsztyna: a bo tym się nie chce, a bo tym nie płacą, a bo coś tam. Chłopaki zostawili dziś ogromną ilość zdrowia na parkiecie, by wygrać ten pięciosetowy mecz. Dlatego jutro będzie nam niezwykle ciężko. Nie znaczy to jednak, że wyjdą na parkiet i zadowolą się miejscem w finale. Mam nadzieję, że do jutra jakoś się otrząśniemy. Chłopaki będą walczyć do samego końca, dopóki sił wystarczy. Nie wierzą w nas przed finałem? To dobrze, przed półfinałem też nie wierzyli. Oczywiście są problemy, ale mamy je od siedmiu miesięcy. Już zdążyliśmy się przyzwyczaić. Wiemy na czym stoimy więc niczego nowego nie wymyślimy. Jeśli ktoś ma z tym problem, może spakować walizeczkę i wyjechać. Widać jednak, że chłopaki grają, pracują, walczą, więc nie mają z tym problemu, tylko grają do samego końca. Dziś nie trzeba ich specjalnie motywować i przypominać o naszych problemach. Już sobie z tym poradziliśmy.

Notowały: Kinga Bernacka, Marzena Czernek

Już uciekasz? Sprawdź jeszcze to:
×
Sport na ×