O ile w wyjazdowym starciu z Cerrad Czarnymi Radom siatkarze AZS-u Częstochowa potrafili nawiązać walkę z rywalem, o tyle w domowym pojedynku z Jastrzębskim Węglem zagrali słabo i byli tylko tłem dla przeciwnika. Oba mecze zakończyły się porażkami 0:3, przez co po dwóch kolejkach AZS zajmuje przedostatnią pozycję w tabeli PlusLigi.
- Ciężko oceniać spotkanie z Jastrzębskim Węglem. To co zaprezentowaliśmy, to była antysiatkówka. Jastrzębianie pokazali nam miejsce w szeregu. Szkoda, bo graliśmy u siebie i to my powinniśmy narzucić rytm. W Radomiu powoli coś zaczęło lepiej wyglądać, ale po starciu z Jastrzębskim Węglem jest smutek, bo można powiedzieć, że przeszliśmy obok tego meczu - podsumował ostatni ligowy występ atakujący AZS-u, Paweł Adamajtis.
26-latek na początku sezonu spisuje się poniżej oczekiwań. Miał być podstawowym atakującym częstochowskiego zespołu, ale w starciu z Jastrzębskim Węglem został zmieniony już w pierwszym secie, a w całym meczu nie skończył żadnego z siedmiu ataków. - Trudno wskazać jakikolwiek element, w którym są największe słabości. Po analizie zapisu wideo wyciągniemy wnioski - dyplomatycznie odpowiedział Adamajtis.
AZS o pierwsze w tym sezonie wygrane sety i meczowe punkty walczyć będzie w sobotę w Katowicach, gdzie zmierzy się z miejscowym GKS-em. Ślązacy mają na swoim koncie 3 "oczka" za triumf nad Łuczniczką Bydgoszcz. - Na pewno będziemy walczyć w każdym spotkaniu. Trzeba zapomnieć o tym, co się stało, wyciągnąć wnioski. Dalej gramy o punkty, będziemy walczyć o nie z kolejnymi przeciwnikami - zadeklarował Adamajtis.
ZOBACZ WIDEO Łukasz Fabiański: mam niedosyt, takie sytuacje są niewdzięczne dla bramkarza [color=#1F497D]
[/color]