Bartosz Kurek na początku października wydał oficjalne oświadczenie, w którym informował o okolicznościach rozwiązania umowy z JT Thunders. "Zmęczenie skumulowane przez wiele lat ciągłego grania zaowocowało ogólnym narastającym osłabieniem organizmu i wypaleniem mentalnym w efekcie czego straciłem coś, co zawsze mną kierowało, czyli pasję i chęć do grania. Doszedłem do takiego momentu, w którym stwierdziłem, że zdrowie i wizja długoletniej kariery jest ważniejsza niż nawet największy kontrakt" - pisał atakujący reprezentacji Polski.
Kilka dni później, zaraz po zwycięstwie PGE Skry nad ZAKSA Kędzierzyn-Koźle, prezes bełchatowian przyznał, że jego klub zakontraktował Kurka i pomoże mu w odbudowie formy fizycznej i psychicznej. 28-letni reprezentant Polski znalazł się w składzie na mecz ligowy z Asseco Resovią Rzeszów, ale w miniony weekend nie pojawił się na parkiecie nawet na moment, choć uczestniczył aktywnie w rozgrywce.
W czwartek, w starciu z Espadonem Szczecin, w ramach 4. kolejki ekstraklasy, Kurek znalazł się już jednak w wyjściowym składzie żółto-czarnych. Beniaminek PlusLigi nie przestraszył się jego obecności na boisku i wygrał cztery pierwsze akcje, między innymi blokując utytułowanego przyjmującego. Czy urodzony w Wałbrzychu zawodnik wszystkie problemy ma już za sobą?
ZOBACZ WIDEO Radović: to nasz najlepszy mecz w LM