Od kiedy kielecka drużyna zameldowała się na siatkarskiej mapie polski, czyli od sezonu 2010/11, nie miała tak dobrego startu jak w tegorocznych rozgrywkach 2016/17 PlusLigi. Effector Kielce poza inauguracyjną przegraną za trzy punkty z Lotosem Treflem Gdańsk, regularnie punktuje w ligowej tabeli. W ostatnim meczu kielczanie mierzyli się z Cuprum Lubin. Mecz co prawda przegrali, lecz po walce dopiero w tie-breaku.
- Na pewno nie jestem zły za przegraną. Po raz kolejny pokazaliśmy, że potrafimy podnieść się z najtrudniejszej sytuacji. Przegrywaliśmy już 0:2 i trzeci set również nie zaczął się nam dobrze. 3-4 punkty zespół z Lubina nam odjechał, a mimo wszystko podjęliśmy walkę i wygraliśmy dwa kolejne sety. Najbardziej szkoda tej drugiej partii. Mieliśmy parę swoich szans, kilka fajnych obron, tylko nie potrafiliśmy dobrze wystawić piłki. Nie umieliśmy skończyć ataku - mówił po meczu szkoleniowiec drużyny ze świętokrzyskiego Dariusz Daszkiewicz.
Trzeci set w wykonaniu Effectora był o tyle efektowny, że podczas gdy wiele wskazywało na to, że Cuprum bez problemów przełamał rywala, nie tyle sportowo (22:20) co psychicznie, gospodarze w serii zdobyli 5 oczek z rzędu i przedłużyli losy spotkania (25:22). Ostatecznie potyczkę przegrali, a jednym z ich mankamentów była tendencja do popełniania prostych błędów własnych. To właśnie przez pomyłki Effectorowi nie udało się utrzymać kontaktu z rywalem do końca premierowej partii.
- W pierwszym secie było dużo błędów, bowiem przy pierwszym czasie przy stanie chyba 14:10 dla Cuprum, my mieliśmy na swoim koncie już 6 błędów. Z każdym setem popełnialiśmy coraz mniej pomyłek i dzięki temu nawiązaliśmy równą walkę i w efekcie te dwa sety wygraliśmy. W tie-breaku zdecydował dobry początek ekipy z Lubina. Można powiedzieć, że odjechali nam już na samym początku. Próbowaliśmy gonić - analizował trener kielczan.
ZOBACZ WIDEO Legia - Real. Michał Kucharczyk: Marzenie to mi się spełni z Barceloną na Camp Nou
Mecz z Cuprum Lubin był drugim dla siatkarzy Daszkiewicza w którym przeciwnik występował w roli zdecydowanego faworyta, a oni doprowadzili do tie-breaka. Wcześniej urwali punkt Jastrzębskiemu Węglowi, co poskutkowało awansem w ligowej tabeli. Po 6. kolejkach zajmują 7. pozycję i co ciekawe gdy utrzymają podobną dyspozycję jaką obecnie prezentują, istnieje duża szansa, że przed zakończeniem pierwszej rundy fazy zasadniczej uda im się zameldować na wyższym miejscu w szeregu.
Na starcie z czołówką PlusLigi Effectorowi przyjdzie czekać niemal miesiąc, a dokładniej sześć kolejek. Dopiero 3 grudnia podczas 12. serii spotkań kielczanie zmierzą się z obrońcami mistrzowskiego tytułu - ZAKSĄ Kędzierzyn-Koźle, później dopiero z Asseco Resovią Rzeszów, a na koniec z PGE Skrą Bełchatów. Zanim to nastąpi, rozegrają mecze z rywalami o zbliżonym potencjale, a w najbliższej kolejce staną naprzeciw Indykpolowi AZS Olsztyn. Mecz zostanie rozegrany 7 listopada o godzinie 18.
Obecna pozycja Effectora Kielce w tabeli PlusLigi po 6. kolejkach spotkań:
Miejsce | Drużyna | Mecze | Punkty | Z-P | Sety |
---|---|---|---|---|---|
5. | PGE Skra Bełchatów | 6 | 12 | 4-2 | 13-7 |
6. | Jastrzębski Węgiel | 6 | 11 | 4-2 | 15-10 |
7. | Effector Kielce | 6 | 9 | 3-3 | 14-13 |
8. | ONICO AZS Politechnika Warszawska | 6 | 9 | 3-3 | 10-10 |