Oba zespoły początku sezonu nie mogą zaliczyć do udanych. BBTS Bielsko-Biała przed tym meczem miał na swoim koncie zaledwie jedno zwycięstwo (nad Cerrad Czarnymi Radom), a w pozostałych pięciu pojedynkach nie wygrał nawet seta. Z kolei AZS Częstochowa rozgrywki rozpoczął od trzech porażek 0:3, ale wygrał dwa z ostatnich trzech meczów, w tym sensacyjnie pokonał na wyjeździe ONICO AZS Politechnikę Warszawską (3:1).
Po wygranej z Inżynierami w ekipie gospodarzy panowała bardzo dobra atmosfera. - Pasuje nam rola czerwonej latarni ligi, bo wtedy niektórzy rywale nas lekceważą - mówił środkowy AZS-u, Łukasz Polański. Tym razem o lekceważeniu nie mogło być mowy - po przeciwnych stronach barykady stanęły zespoły o podobnym potencjale i trudno było wskazać faworyta.
BBTS do spotkania przystąpił z chęcią rehabilitacji za poprzednie nieudane mecze. Akademicy w niczym nie przypominali drużyny, która w ostatni dzień października wywiozła z Warszawy komplet punktów. Bielszczanie byli skuteczniejsi w ataku, lepiej bronili, a ich największą bronią był blok. Przy stanie 4:10 opiekun AZS-u, Michał Bąkiewicz, zdecydował się na zmianę rozgrywającego: Konrada Buczka zastąpił Tomasz Kowalski, ale na niewiele się to zdało. Bielszczanie utrzymywali wysoką przewagę. Pierwszą partię BBTS wygrał do 16.
Wysoko przegrany set podziałał mobilizująco na częstochowian. AZS przeszedł metamorfozę i to on przejął inicjatywę, był groźniejszy w ataku i systematycznie powiększał swoją przewagę nad przeciwnikiem. Akademicy prowadzili nawet 19:14, ale bielszczanie zdołali doprowadzić do wyrównania dzięki dobrym zagrywkom Milosa Vemicia. Częstochowianie wzmocnili zagrywkę, a w końcówce asem serwisowym popisał się Paweł Adamajtis.
Po dziesięciominutowej przerwie gra była wyrównana, żadna z drużyn nie mogła uzyskać choćby dwupunktowej przewagi, a prowadzenie przechodziło z jednej strony na drugą. W końcówce więcej zimnej krwi zachowali jednak gospodarze, którzy po dobrej grze w obronie i ataku przechylili szalę zwycięstwa na swoją stronę. Początkowo wyrównany był również czwarty set, ale bielszczanie zaczęli zyskiwać przewagę. Przy stanie 15:11 dla BBTS-u już drugi czas wykorzystał Bąkiewicz. Częstochowianie doprowadzili do remisu (19:19), a w pełnej emocji końcówce górą byli bielszczanie. Tie-break przebiegł pod dyktando Akademików, którzy oddali rywalom tylko 4 punkty.
[event_poll=71091]
AZS Częstochowa - BBTS Bielsko-Biała 3:2 (16:25, 25:22, 25:23, 22:25, 15:4)
AZS Częstochowa: Buczek, Szalacha, Szymura, Adamajtis, Polański, Wawrzyńczyk, A. Kowalski (libero) oraz T. Kowalski, Moroz, Janus.
BBTS Bielsko-Biała: Storożiłow, Siek, Bartos, Gryc, Grzechnik, Kwasowski, Koziura (libero), Czauderna (libero) oraz Lipiński, Vemić, Bieńkowski.
MVP: Paweł Adamajtis (AZS).
Łukasz Witczyk z Częstochowy
ZOBACZ WIDEO: Atakowali Polkę po igrzyskach i nazywali ją rasistką. "Bardzo mnie to bolało"