Bartłomiej Bołądź: Szczęście, determinacja i chłodne głowy okazały się kluczowe

Cerrad Czarni Radom sprawili olbrzymią niespodziankę, pokonując w sobotnim meczu PlusLigi Lotos Trefl Gdańsk 3:1. Gospodarzy do triumfu poprowadził Bartłomiej Bołądź, autor 28 punktów. Zasłużenie odebrał statuetkę dla najlepszego zawodnika.

Chyba nawet najwierniejsi fani Cerrad Czarnych nie spodziewali się zwycięstwa swoich pupili nad Lotosem Treflem. Tym bardziej, że wcześniejsze mecze z drużynami z pierwszej "czwórki" poprzedniego sezonu - ZAKSĄ Kędzierzyn-Koźle, Asseco Resovią Rzeszów i PGE Skrą Bełchatów - kończyły się wygranymi rywali za trzy punkty.

Tymczasem jedynie w premierowej odsłonie sobotniego spotkania w hali MOSiR w Radomiu gospodarze musieli uznać wyższość gości (21:25). W kolejnych trzech górą byli podopieczni Roberta Prygla. - Od początku graliśmy dobre zawody. Trener nam powtarzał, abyśmy byli skoncentrowani do samego końca i abyśmy konsekwentnie grali swoją siatkówkę. To się udało, w końcu przełamaliśmy rywali i wygraliśmy - podkreślił Bartłomiej Bołądź.

Atakujący słusznie odebrał statuetkę dla najlepszego zawodnika meczu. Zdobył 28 punktów, atakując z 58-procentową skutecznością (26/45). W ofensywie popełnił tylko dwa błędy i cztery razy dał się zatrzymać. Ponadto dopisał do swojego dorobku dwa "oczka" w bloku.

Trzecia i czwarta partia kończyły się po bardzo zaciętej i emocjonującej grze na przewagi. W obu z nich więcej "zimnej krwi" zachowali Czarni, wygrywając 30:28 i 32:30.

- Na pewno dopisało nam trochę szczęścia, ale też w naszych szeregach było więcej determinacji i chłodnej głowy, wszystkiego po trochu. Te elementy złożyły się na wygrane w tych dwóch setach. Bardzo cieszymy się z tego triumfu - nie ukrywał 22-latek.

ZOBACZ WIDEO Łukasz Kadziewicz: Grupa jest trudna i nic samo się nie wygra

Komentarze (0)