Avia na przygotowania do najważniejszych spotkań sezonu nie miała za dużo czasu. Ostatni mecz rozegrali 7 marca, a więc przerwa trwała tylko osiem dni. Jednak ich rywale mieli tyle samo czasu i o tym kto okaże się lepszy zadecyduje forma dnia i psychika zawodników.
O tym jakim ciężarem gatunkowym obarczone będą te spotkania mówił dla Gazety Wyborczej szkoleniowiec Świdnika Krzysztof Lemieszek. - Są to spotkania innej kategorii. Mecze o ogromną stawkę - tłumaczył trener. Dodawał również, że jest pewny formy swoich zawodników - Jestem pewny swoich ludzi. Niejednokrotnie dali dowód temu, że można na nich liczyć. Wierzę, że w dwóch potyczkach w Wieluniu dadzą z siebie wszystko.
Przed sezonem głównym celem założonym przez działaczy klubu był awans do czołowej czwórki. To zadanie zostało wykonane. A wiadomo, że w miarę jedzenia apetyt rośnie. I teraz ten cel to awans do finałowej dwójki. Jeżeli i to zadanie udałoby się wykonać to najprawdopodobniej świdniczanie zagrają z siatkarzami z Bielska Białej. Bo chyba nikt za bardzo nie wierzy, że BBTS trzykrotnie przegra z Orłem Międzyrzecz. Wygrany z tego spotkania awansuje bezpośrednio do PlusLigi, zaś przegrany zmierzy się w pojedynku barażowym z przedostatnią ekipą ekstraklasy – Jadarem Radom lub Treflem Gdańsk.
Krzysztof Lemieszek mocno wierzy w wygraną w Wieluniu. - Nasz cel minimum to właśnie awans do finałowej dwójki. Zrobimy wszystko, by go zrealizować i wyeliminować Wieluń. Niczego nie mogę obiecać, ale będziemy walczyć do końca. Liczę na mój zespół. Ufam, że w decydujących meczach pokażą swój charakter i wolę walki - zapowiadał trener na łamach Wyborczej. Zaznaczał również, że siła Świdnika nie tkwi w konkretnych graczach, ale w całym zespole i to ma być właśnie kluczem do sukcesu jego drużyny. - Nie posiadamy w swoich szeregach wielkich gwiazd, więc nasza siła leży w całym zespole. Liczę, że mecze w Wieluniu wyzwolą w moich zawodnikach dodatkowe pokłady zaangażowania. Jedziemy pełną kadrą - zakończył szkoleniowiec.