Kapitan ekipy ze Śląska był zadowolony z wygranego meczu z Espadonem Szczecin, choć sam styl zwycięstwa go nie zachwycił. - Wygraliśmy 3:1, jest dobrze, ale trzeci set był bardzo trudny. Zawału serca nie było chociaż popełniliśmy dużo błędów na zagrywce i na kontrach. Ja sam chciałem przebić piłkę dołem stojąc tyłem do siatki i to mi nie wyszło, ale to wszystko jest nieważne, bo wygraliśmy mecz. Mamy 14 punktów, więc do Bełchatowa jedziemy spokojni - komentował to spotkanie.
Zdobyte punktu dają katowiczanom komfort psychiczny przed wymagającymi meczami, które czekają podopiecznych Piotra Gruszki. W najbliższych kolejkach GKS zmierzy się ze PGE Skrą Bełchatów, Lotosem Treflem Gdańsk i Cuprum Lubin. - Można pomyśleć, że nie mamy z nimi szans, ale w Rzeszowie też mieliśmy nie mieć szans, a wygraliśmy, choć trzeba przyznać, że Resovia grała słabo - zauważył Marco Falaschi.
Rozgrywający ma już plan, według niego zespół z Katowic powinien wygrać jeszcze co najmniej jeden mecz z bardzo dobrą drużyną, by odpokutować przegrane z MKS-em Będzin i Effectorem Kielce.
Do osiągnięcia tego celu będzie niezbędna wysoka dyspozycja zawodników, do których Falaschi wystawia piłki, m.in. Karola Butryna. Włoch sugeruje, że mimo dobrych wyników młody atakujący musi się jeszcze wiele nauczyć. - Moim zdaniem on jeszcze nie wie kiedy trzeba uderzyć mocno, ale kiedy trzeba pokombinować z kierunkiem i siłą ataku. Czasem musi bardziej pomyśleć. W trzecim secie meczu z Espadonem kilka razy uderzył piłkę w ten sam sposób i to się na nim zemściło. Z kolei w czwartym secie już pokazał, że potrafi kiwać. Wiem, że walka toczy się punkt za punkt czasem emocje biorą górę, ale przy ataku trzeba myśleć - zakończył zawodnik.
ZOBACZ WIDEO Łukasz Kadziewicz: Grupa jest trudna i nic samo się nie wygra