Piotr Gruszka zawsze z sentymentem wraca do Bełchatowa

WP SportoweFakty / Paweł Piotrowski
WP SportoweFakty / Paweł Piotrowski

Piotr Gruszka był zawodnikiem PGE Skry Bełchatów przez trzy sezony. W minioną sobotę przyjechał do Bełchatowa jako trener beniaminka PlusLigi na mecz w ramach 10. kolejki spotkań.

Od tego sezonu zespół GKS-u Katowice prowadzi były siatkarz PGE Skry, Piotr Gruszka. Rekordzista pod względem liczby meczów rozegranych w reprezentacji Polski (450) bronił barw klubu z Bełchatowa w latach 2004-2005 oraz 2006-2008. Z ekipą żółto-czarnych zdobył trzy mistrzostwa Polski, dwa Puchary Polski i brąz Ligi Mistrzów.

W sobotę przyjechał do Bełchatowa w roli trenera rywali na spotkanie 10. kolejki PlusLigi. - Spędziłem tutaj naprawdę wspaniały czas. Znam nie tylko ludzi, którzy grają w tym klubie, ale wszystkich, którzy pracują i są bezpośrednio z nim związani, i z którymi miałem przyjemność tworzyć coś dla PGE Skry Bełchatów. Sentyment jest i będzie. Przyjazd tutaj zawsze jest przyjemny - powiedział Piotr Gruszka.

- Wszyscy widzą ramy ze zdjęciami drużyn oraz osiągnięte wyniki. Zawodnicy i mój sztab patrzyli na nie i stwierdzili: "Jaki ty byłeś młody". Cieszę się bardzo, że w historii tak wielkiego klubu w Polsce widnieje też moje nazwisko. Myślę, że dla większości z naszych chłopaków, to było pierwsze spotkanie z zespołem o takim potencjale, zarówno indywidualnie, jak i zespołowo. Czasami troszkę więcej patrzyliśmy na PGE Skrę, niż na swoje zagrania, ale cieszę się, że mimo wszystko walczyliśmy. Wiedzieliśmy, że będzie trudno. Wiedzieliśmy, że będziemy mieć problemy na skrzydłach, ponieważ potencjał i parametry zawodników PGE Skry są na wyższym poziomie, niż nasze. Cały czas szukamy jednak swoich szans, nawet w takich meczach, jak ten. Gratuluję PGE Skrze Bełchatów zwycięstwa, a my pracujemy dalej i musimy się skupić na dalszych swoich celach - podsumował trener beniaminka.

Po dziesięciu seriach spotkań drużyna z Katowic z 14 punktami zajmuje 9. miejsce w tabeli.

- Wiemy, że sezon jest długi. Sport nauczył mnie pokory, zarówno kiedy grałem w zespołach bardzo mocnych, jak i w drużynach słabszych. Pokora jest najważniejsza. Przede wszystkim chcę pracować i rozwijać się, a jakie miejsce zajmiemy na koniec sezonu, to się okaże. Jedno jest pewne - chłopaki uwierzyli w pracę, jaką wykonujemy. W swoim życiu każdy musi śmiało iść do przodu i spełniać swoje marzenia. Niestety przed takim działaniem strach nas paraliżuje, a ja chcę, żeby działanie nas od niego uwalniało - dodał wybitny reprezentant kraju.

ZOBACZ WIDEO Justyna Kowalczyk: Wystartowałam dobrze, później zaczęło boleć (źródło: TVP SA)

{"id":"","title":""}

Komentarze (0)