W spotkaniu 12. kolejki PlusLigi brązowi medaliści Polski podejmowali Indykpol AZS Olsztyn. Pierwszego seta na przewagi wygrali goście, ale reszta meczu przebiegła już pod dyktando drużyny PGE Skry Bełchatów.
- Fajnie, że udało się wygrać za 3 punkty, bo już pierwszy set pokazał, że będzie bardzo ciężko i zapowiadał wyrównany mecz. Przegraliśmy go siatkarsko, nie głupimi błędami, tylko blokiem i obroną. Wygrali tę końcówkę, ale całe szczęście, że udało nam się odbudować - ocenił Artur Szalpuk, który rozegrał pełne spotkanie w barwach PGE Skry i otrzymał zasłużenie statuetkę MVP.
- Drużyna z Olsztyna zagrała niezłe spotkanie, szczególnie na zagrywce. Cieszę się, że potrafiliśmy wygrać z dobrze dysponowanym rywalem - docenił przeciwników przyjmujący gospodarzy. Jeszcze rok temu Szalpuk grał w barwach Cerradu Czarnych Radom, a jego kolegą z boiska był Daniel Pliński, który w sobotę stanął po drugiej stronie siatki.
Doświadczony środkowy ubolewał po przegranym spotkaniu zwłaszcza nad straconą drugą partią. - Moim zdaniem, była szansa, by prowadzić 2:0, ale niestety stało się inaczej. Drużyna z Bełchatowa w drugim secie postawiła na bardzo mocną zagrywkę i dlatego nas dogoniła, a później wyszła na prowadzenie - ocenił Pliński.
- Trzecia partia to już jednak, można powiedzieć "dożynki" w grudniu w Bełchatowie. Czwarty set przegrywaliśmy 4:10, ale podjęliśmy walkę i mieliśmy swoje kontry, ale niestety ich nie wykorzystaliśmy - podsumował środkowy Indykpolu, który zdobył pięć punktów w tym meczu.
ZOBACZ WIDEO Sergio Ramos uratował Real na Camp Nou! Zobacz skrót [ZDJĘCIA ELEVEN]