Legionovia Legionowo dzięki wygranej z Giacomini Budowlanymi Toruń awansowała w tabeli Orlen Ligi. Zespół Roberta Strzałkowskiego odniósł drugą wygraną w tym sezonie. Wcześniej legionowianki znalazły sposób jedynie na PTPS Piła, choć czterokrotnie punktowały, przegrywając dopiero po tie-breakach.
- Wygraliśmy ten mecz bardzo pewnie - mówi o starciu z beniaminkiem rozgrywek Marek Bąk. - W drugim secie tradycyjnie w naszym wykonaniu puściliśmy końcówkę, bo prowadziliśmy. Wtedy zabrakło zimnej krwi i chłodnej głowy. Ewidentnie widać, że mamy trochę niefart, bo dwie najbardziej doświadczone zawodniczki, czyli Skiba i Połeć są kontuzjowane. Kiedy mogłyby one pomóc zespołowi, nie mogą tego zrobić - oznajmia wiceprezes Legionovii.
Brak Agaty Skiby i Katarzyny Połeć nie pokrzyżował jednak planów drużynie. - Co prawda zabrakło trochę tego spokoju w tym ataku, ale wygraliśmy jednak zdecydowanie i poza dyskusją. W trzecim i czwartym secie zwyciężyliśmy również kontrolując wydarzenia na boisku - nie kryje zadowolenia nasz rozmówca.
Jednym z głównych problemów legionowianek w tym sezonie były przestoje oraz nerwowość w końcówkach. Tego drugiego kłopotu nie było widać na boisku w sobotni wieczór. - W tym aspekcie jest poprawa. Cieszy mnie, że pierwszy set to była taka demolka, choć potem nastąpiła demobilizacja. To było potwierdzenie teorii, że młode zespoły tak mają, że najpierw deklasują rywalki, a potem na tej euforii nagle przegrywają seta. Tak właśnie stało się w drugiej partii. Potem wygraliśmy końcówki mając wcześniej przewagę i dominując. To jest najważniejsze - kończy Marek Bąk.
ZOBACZ WIDEO Stoch i Kot po Lillehammer: w naszej drużynie jest moc (źródło: TVP SA)
{"id":"","title":""}