W ostatnim rozegranym spotkaniu Asseco Resovia uległa gładko 0:3 PGE Skrze Bełchatów. Trener akademików Radosław Panas podkreśla jednak, że dla niego tamta porażka nie ma żadnego znaczenia i na pewno nie sprawi, że jego zespół przystąpi do play off nastawiając się na łatwe zwycięstwa. - Bardziej sugeruję się tym, że Resovia wcześniej wygrała siedem razy z rzędu w lidze i pucharach. To jest dla mnie bardziej miarodajne. Z Bełchatowem Resovia jak do tej pory wygrała bodajże dwa sety, nie mówiąc o meczu - mówi Panas w rozmowie z Gazetą Wyborczą.
Faworytem tej pary jest Resovia, która uplasowała się po fazie zasadniczej na trzeciej lokacie. Panas zapowiada, że jego zespół broni składać jednak nie zamierza. - W Rzeszowie chcemy sprawić niespodziankę. W play-offach na razie takiej nie było - zespoły z wyższych miejsc, wygrywając, ale mam nadzieję, że my sprawimy pierwszą. Rzecz jest prosta. Chcąc awansować, musimy choć raz wygrać na wyjeździe. Same zwycięstwa u siebie nic nam nie dadzą - podkreśla.
Szkoleniowiec AZS zapewnia, że do jego zespołu wróciła już dobra atmosfera, a wszelkie nieporozumienia między siatkarzami zostały wyjaśnione. - Grzeczni chłopcy grają w boys bandach, a to nie są grzeczni chłopcy, tylko mężczyźni uprawiający zawodowo sport. Na boisku mocne słowa czasami padają, to normalne - tam są emocje, nerwy. Nikt nikomu jednak do gardła nie skoczył, a w życiu zdarzają się takie sytuacje - wyjaśnia.