- Jeżeli ktoś by powiedział, że po pierwszej rundzie będziemy mieli 19 punktów i szóste miejsce, to taki wynik wzięlibyśmy w ciemno. Przegraliśmy jednak ostatnie cztery mecze. Wspomniane potyczki, poza tą z Impelem Wrocław, gdy rywal był od nas wyraźnie lepszy, nie wyglądały dobrze - przyznaje Adam Grabowski.
Szkoleniowcowi Pałacu Bydgoszcz w pamięci szczególnie utkwiły potyczki z Polskim Cukrem Muszynianką Enea Muszyna, Giacomini Budowlanymi Toruń i Tauronem MKS Dąbrowa Górnicza.
- Analizowałem te mecze. To są starcia, które przegraliśmy na własne życzenie. Zresztą Legionovia w konfrontacji z dąbrowiankami pokazała, że można tą drużynę pokonać, tylko trzeba umieć wykorzystać jej słabości. My mieliśmy kontry i zamiast grać spokojnie popełnialiśmy błędy. Podobnie było z Budowlanymi Łódź - uważa opiekun ekipy znad Brdy.
- Najbardziej szkoda meczów w Muszynie i Toruniu. To są dwa ciernie, które tkwią w moim sercu i jakoś nie mogę się ich pozbyć - dodaje doświadczony szkoleniowiec.
ZOBACZ WIDEO Lotto Ekstraklasa zapadła w zimowy sen. Kto zaskoczył, kto rozczarował?
Mimo kilku wpadek, Pałacanki w pierwszej części rundy zasadniczej spisały się zaskakująco dobrze. Bydgoszczanki zanotowały między innymi imponującą serię sześciu kolejnych zwycięstw. Adam Grabowski patrząc na postawą swoich podopiecznych nie ukrywa jednak, że towarzyszą mu mieszane odczucia.
- Do pewnego momentu uważałem, że ten zespół robi postępy. Coś się jednak zepsuło i zespół jakby przestał grać w siatkówkę. Nie wiem co mam o tym myśleć... Będę musiał porozmawiać z kilkoma osobami. Musi być przecież na to jakieś lekarstwo, bo dziewczyny już pokazały, że grać potrafią. Zawodniczki nie mogą powiedzieć, że nie mają umiejętności. Pytanie dlaczego tego nie było widać w ostatnich meczach? Na to pytanie muszę poznać odpowiedź - przyznaje trener Pałacu Bydgoszcz.