Koniec handlu ukraińskimi siatkarzami. Ukraina nie odda Rosji kolejnych zawodników

WP SportoweFakty / Iza Zgrzywa / Siatkówka
WP SportoweFakty / Iza Zgrzywa / Siatkówka

Rosjanie zaproponowali Ukraińskiej Federacji Siatkówki naturalizację kolejnych najzdolniejszych zawodników. - Gdybym się zgodził, na pewno już bym nie musiał wynajmować mieszkania w Kijowie - powiedział Michaił Mielnik, szef ukraińskiego związku.

Chodzi o przedstawicieli najmłodszego pokolenia, czyli siatkarzy z młodzieżowej kadry Ukrainy U-20. Jeśli Rosjanom udałoby się przejąć graczy zanim zaliczą występy w seniorskiej kadrze Ukrainy, wtedy mimo zmiany obywatelstwa nie byliby traktowani jako naturalizowani gracze i mogliby bez przeszkód występować w reprezentacji Rosji. Do tej pory po spełnieniu odpowiednich warunków, również finansowych, federacja ukraińska godziła się na przejmowanie przez Rosję najzdolniejszych graczy.

- Spójrzcie na rosyjską reprezentację - mówi Michaił Mielnik, prezydent Ukraińskiej Federacji Siatkówki. - Bywa, że w pierwszej szóstce jest czterech Ukraińców, jak oni mogli się tam dostać? Człowiek może samodzielnie zmienić swoje obywatelstwo, ale niemożliwa jest zmiana obywatelstwa sportowego bez zgody rodzimej federacji. Wcześniej nasza federacja dawała na takie coś zielone światło, ale ze mną taki numer nie przejdzie.

Szef ukraińskiego związku zdradził, że wysoko postawieni rosyjscy działacze zwrócili się do niego z propozycją, aby zezwolił na przejęcie trzech zdolnych graczy z kadry U-20. Mielnik nie zgodził się jednak na zmianę sportowego obywatelstwa młodych talentów. - Gdybym się zgodził, na pewno już bym nie musiał wynajmować mieszkania w Kijowie - mówi. - Odmówiłem. Zaproponowałem im, żeby sobie wzięli kilku 40-letnich siatkarzy. Jak ja, banderowiec, mogę handlować Ukraińcami? W rezultacie podali mi rękę i uszanowali to stanowisko.

Według przepisów w kadrze rosyjskiej może się znajdować tylko jeden gracz, który grał wcześniej w reprezentacji seniorów innego kraju, dlatego Rosjanie tak spieszą się z wykupywaniem młodych zawodników. Udało się m.in. z mającym ukraińskie korzenie Dmitrijem Muserskim i pochodzącym z Białorusi Jegorem Kljuką, którzy nie są traktowany przez FIVB jako gracze naturalizowani i mogą występować w Sbornej jednocześnie, bo Rosjanie zaopiekowali się nimi odpowiednio wcześnie.

ZOBACZ WIDEO Ferdinando De Giorgi: Młodych trzeba uczyć, jak się pracuje w pierwszej reprezentacji

Odwrotny przykład to z kolei inni znani siatkarze: nie ma miejsca w reprezentacji Rosji jednocześnie dla Aleksandra Butko i dla Nikołaja Pawłowa - szkoleniowiec musi wybierać między nimi dwoma, bo mają na koncie występy w seniorskiej reprezentacji Białorusi (Butko) i Ukrainy (Pawłow).

Naturalizowani gracze są traktowani w Rosji jako "swoi", ale bywa, że ich pochodzenie jest im wypominane. Muserski po igrzyskach olimpijskich w Londynie był noszony na rękach i okrzyknięto go bohaterem narodowym. Kiedy jednak z różnych przyczyn nie mógł pomóc Sbornej w kwalifikacjach olimpijskich w Berlinie, czy latem zeszłego roku w Rio de Janeiro, kibice wylali na niego wiadro pomyj w internetowych komentarzach, a niektórzy działacze nazywali wprost zdrajcą Rosji.

Niemiły incydent był również udziałem Jegora Kjuki i Władimira Alekno. Podczas jednego ze spotkań ubiegłorocznej Ligi Światowej, w którym Rosjanie grali bardzo słabo, zwłaszcza młody przyjmujący, słynnemu trenerowi puściły nerwy i krzyczał do Kljuki podczas przerwy: "Jakie masz prawo, żeby tak tutaj grać?!"

Źródło artykułu: