W pierwszych akcjach pucharowego ćwierćfinału mistrzynie Polski wyraźnie adaptowały się do nietypowych warunków i nowych piłek, ale od stanu 7:7 Wiślaczki coraz częściej przekonywały się o możliwościach uczestnika Ligi Mistrzyń. Po błędzie Kingi Hatali (9:14) trener Mirosław Zawieracz interweniował przerwą na żądanie, ale jego podopieczne nie radziły sobie z grą pierwszego składu policzanek. Dopiero pod koniec seta na parkiecie pojawiły się Izabela Bełcik i Madelaynne Montano; Kolumbijka, która w tym sezonie rzadko prezentuje się na ligowych boiskach, nie miała większych trudności z dokończeniem dzieła rozpoczętego przez koleżanki.
Zawodniczki ze stolicy nie traciły rezonu i kolejnego seta zaczęły od nieznacznego prowadzenie 3:1, jednak zbyt często pomagały one rywalkom w powiększaniu dorobku punktowego i nic dziwnego, że chwilę potem było już 10:6 dla zawodniczek trenera Jakuba Głuszaka. Różnica w szybkości organizacji gry i dynamice ataku była niezaprzeczalna, warszawianki starały się ze wszystkich sił powstrzymywać ataki Katarzyny Zaroślińskiej i Anny Werblińskiej, ale pierwsze nieznaczne przełamanie nastąpiła dopiero po asie serwisowym Eleny Nowgorodczenko (16:20). Kolejną zawodniczką, której punkty zmusiły Jakuba Głuszaka do napomnienia swoich siatkarek, była Karolina Ciaszkiewicz-Lach. Wisła przegrała partię, ale już nie tak wyraźnie jak poprzednio.
W kolejnej odsłonie starcia można było dopatrywać się u policzanek objawów tzw. syndromu trzeciego seta, ale równie poprawna byłaby diagnoza, że Wiślaczki znacznie poprawiły się w ataku (7:5). Pierwszoligowy zespół po raz pierwszy w spotkaniu skorzystał ze słabszego okresu gry rywala, a Anna Łozowska irytowała mistrzynie Polski dobrymi blokami i serwisami. Do tego w kontrach nie do zastopowania były Hatala i Joanna Sobczak, a uczestniczki Ligi Mistrzyń coraz częściej gubiły się w swoich zamiarach. Scenariusz, który jeszcze po drugim secie wydawał się niemożliwy, stał się faktem: po autowej zagrywce Bełcik Wiślaczki mogły cieszyć się z urwania seta Chemikowi Police.
Po tak przełomowej dla obu ekip partii nie zabrakło zmian, w wyjściowym składzie Wisły pojawiła się Nowgorodczenko, u gości - Jelena Blagojević i Katarzyna Gajgał-Anioł. Lider zaplecza Orlen Ligi spuścił wyraźnie z tonu po czterech udanych akcjach Chemika z rzędu (4:9), a zmienniczka Agnieszki Bednarek-Kaszy wnosiła sporo dobrego do gry faworytek. Gdyby nie praca Magdaleny Saad w obronie, siatkarki trenera Zawieracza mogłyby już wtedy pożegnać się z marzeniami o sprawieniu niespodzianki. A tak w hali na Bemowie wciąż trwała walka, aczkolwiek Katarzyna Zaroślińska w pewnym momencie postanowiła jak najszybciej ją zakończyć i przybliżała swoją drużynę do pomyślnego końca. To właśnie ona zakończyła mecz precyzyjnym uderzeniem (16:25). Zawodniczkom Wisły pozostały wspomnienia, policzanki zaś mogły się szykować do Final Four Pucharu Polski.
ZOBACZ WIDEO De Giorgi o decyzji PZPS: Poczułem radość i dumę
Wisła Warszawa - Chemik Police 1:3 (14:25, 22:25, 25:19, 16:25)
Wisła: Hatala, Łaziuk, Sachmacińska, Nadziałek, Ciaszkiewicz, Sobczak, Saad (libero) oraz Nowgrodczenko, Wellna
Chemik: Werblińska, Bednarek-Kasza, Smarzek, Veljković, Wołosz, Zaroślińska, Krzos (libero) oraz Bełcik, Montano, Jagieło, Blagojević, Gajgał-Anioł
[event_poll=74188]