Jacek Pasiński: Nie róbmy z tego tragedii

Szkoleniowiec Enei PTPS Piła, Jacek Pasiński, przekonuje, że wyjazdowa porażka z ŁKS Commercecon (1:3) nie powinna być powodem do niepokoju. Jego zespół, mimo niesprzyjających okoliczności, wydaje się notować progres w grze.

Marcin Olczyk
Marcin Olczyk
WP SportoweFakty / Justyna Serafin

W rozegranym w niedzielę 5 lutego awansem meczu 20. kolejki ŁKS Commercecon pokonał w Atlas Arenie 3:1 Eneę PTPS Piła. Dzięki tej wygranej gospodynie umocnił się na szóstym miejscu w tabeli. Rywalki, które przed meczem traciły do łodzianek tylko dwa punkty w tabeli, tego dnia nie potrafiły utrzymać dobrego poziomu gry w końcówkach setów, ale ich trener nie załamuje rąk po porażce.

- Zabrakło konsekwencji w najważniejszych momentach. Wtedy ŁKS nam odjeżdżał, choć nie grał wcale w niedzielę rewelacyjnych zawodów. Brakowało kilku kontuzjowanych zawodniczek, chociaż rywalki oczywiście też mają swoje problemy. Nie ma tragedii, na pewno nie robiłbym jej z tego meczu. Przed nami po prostu praca, praca i jeszcze raz praca - przyznał po spotkaniu Jacek Pasiński.

W Łodzi pilanki wystąpiły bez swojej dotychczasowej liderki w ofensywie - Alexis Austin. Młoda Amerykanka jest kontuzjowana i w najbliższym czasie nie pomoże koleżankom. Bez niej trudno wyobrazić sobie zespół z Piły. Pod jej nieobecność w ostatnim spotkaniu siatkarki Enei PTPS miały spore problemy z kończeniem ataków. W skali całego zespołu przyjezdne osiągnęły zaledwie 33 procent skuteczności.

- Alexis ma naciągnięte mięśnie brzucha i jeszcze długo jej nie zobaczymy. Wiadomo, że wcześniej cała gra opierała się na niej i w pierwszych dwóch setach meczu z łodziankami jej brak było wyraźnie widać. Dużym problemem było dla nas przeorganizowanie się pod jej nieobecność. Im dalej w las, tym lepiej to jednak wyglądało, ale parę niewymuszonych błędów w czwartej partii spowodowało, że ŁKS nam odskoczył i trudno było już gonić - wyjaśnił opiekun drużyny z Wielkopolski.

ZOBACZ WIDEO Ferdinando De Giorgi: Najważniejsze będą mistrzostwa Europy

W obecnej sytuacji ekipy z Piły doświadczony szkoleniowiec (w poprzednim sezonie pracował w Grot Budowlanych Łódź) stara się doszukiwać małych pozytywów. Takim był na pewno powrót jego podopiecznych do gry po dwóch wyraźnie przegranych setach. - Cieszmy się, że wygraliśmy seta. Idziemy do przodu. Liczyliśmy na punkt, to się nie udało, ale walczymy dalej - zaznaczył Pasiński.

Porażka Enei PTPS nie przekreśla jeszcze szans zespołu w walce o szóste miejsce w lidze, zwłaszcza że w stosunku do ŁKS Commercecon ma on jeszcze jeden zaległy mecz. Pilanki nie mają jednak konkretnego celu w kontekście lokaty na koniec sezonu. Skupiają się przede wszystkim na doskonaleniu własnej gry i czerpaniu z niej satysfakcji.

- Nigdy nie patrzymy na to, które miejsce możemy osiągnąć. Nie wychodzimy na boisko, żeby realizować konkretne cele. Chcemy grać siatkówkę ładną dla oka, która nam będzie sprawiać przyjemność. Ostatnio momentami coś u nas szwankuje. Analizujemy grę, chcę się poprawiać. Raz jest lepiej, raz gorzej, ale zmierzamy w dobrym kierunku i widzimy ogólny progres - podsumował nasz rozmówca.

Czy Enea PTPS Piła zakończy sezon w pierwszej ósemce Orlen Ligi?

zagłosuj, jeśli chcesz zobaczyć wyniki

Już uciekasz? Sprawdź jeszcze to:
×
Sport na ×