W minioną sobotę Zagłębiacy zmierzyli się z rywalem zza miedzy - GKS-em Katowice. Odnieśli oni ważną wygraną, bo pierwszą na wyjeździe w tym roku, więc triumf w Katowicach smakował jeszcze lepiej.
Zanim podopieczni Stelio DeRocco mogli cieszyć się z pierwszego wyjazdowego zwycięstwa w tym roku, musieli uznać wyższość Cerrad Czarnych Radom i Lotosu Trefla Gdańsk. W Katowicach mogli liczyć na wsparcie dużej grupy kibiców.
- Na wyjazdach gra układała nam się różnie. Nie wiem czy mecz w Katowicach można nazwać wyjazdem, ale to na pewno był plus - nie musieliśmy spędzić dużo czasu w podróży. Czuliśmy się jak u siebie, kibice przyjechali na to spotkanie, więc praktycznie graliśmy tak, jak u siebie - podkreślił Marcin Waliński.
W tym pojedynku będzinianie pokazali się z dobrej strony, grając konsekwentnie w końcówkach odsłon. Mimo to i tak zdarzyły im się przestoje, ale we wcześniejszych fragmentach setów.
- W pewnych momentach potrzebujemy większej pewności, bo ten trzeci set prawie nam uciekł, nie oszukujmy się. Dobrze, że skończyło się, jak się skończyło. Na tym aspekcie musimy się skupić. W kilku meczach już prowadziliśmy wysoko i nie potrafiliśmy tej przewagi dowieźć do końca. Najważniejsze są trzy punkty, a zwycięzców się nie osądza - zaznaczył Waliński.
W ramach 22. kolejki PlusLigi MKS będzie podejmował Łuczniczkę Bydgoszcz. Mecz odbędzie się 17 lutego, początek został zaplanowany na godzinę 18:00.
ZOBACZ WIDEO Znakomity powrót Atletico i bajeczny gol Torresa! Zobacz skrót meczu z Celtą Vigo [ZDJĘCIA ELEVEN]