We wtorkowy wieczór Cerrad Czarni byli równorzędnym rywalem dla PGE Skry, przegrywając przed własną publicznością dopiero po tie-breaku. Lepiej rozpoczęli mecz 23. kolejki PlusLigi, wygrywając pierwszego seta 25:16. Bardzo szybko zmusili Philippe'a Blaina do zmiany, a konkretnie zrobił to Michał Kędzierski, celując zagrywkami w Bartosza Kurka. Już przy stanie 5:0 reprezentant Polski opuścił boisko, a w jego miejsce pojawił się Artur Szalpuk.
- Szkoda, że Bartek nie grał dłużej - Robert Prygiel nieco żartobliwie rozpoczął wypowiedź. - Myślę, że to nie był jego najlepszy mecz. Rywale mieli jednak rotację, Artur wszedł i ustabilizował im grę. Na pewno dużo lepiej grali z Szalpukiem - ocenił trener radomian.
Później Kurek powrócił na parkiet hali MOSiR, ale nie ustrzegł się niedokładności w przyjęciu. - Taki był cel, aby go trafiać. Tylko 33 procent zagrywek przyjął pozytywnie. Gra Skry wygląda zupełnie inaczej, gdy mają przyjęcie na czwarty-piąty metr, a inaczej, gdy do siatki, bo wtedy są strasznymi egzekutorami. Aby z nimi nawiązać walkę, musieliśmy odrzucić ich od siatki. Kiedy tak się działo, to wygrywaliśmy - podkreślił szkoleniowiec gospodarzy.
Środkowi bełchatowskiego zespołu, Srećko Lisinac i Karol Kłos, zdobyli łącznie atakiem 12 punktów. Ich vis-a-vis, David Smith i Emanuel Kohut, mieli cztery "oczka" więcej. - Gdy Skra grała środkiem, to byliśmy na to przygotowani. Dobrze realizowaliśmy taktykę założoną przed meczem i to przynosiło efekty. Dużo broniliśmy, dużo mieliśmy bloków i wybloków, więcej niż Skra - zaznaczył Prygiel.
ZOBACZ WIDEO: Mike Mollo oburzony: Oni znowu to robią!
W szeregach Czarnych pozostał jednak lekki niedosyt, gdyż mogli pokonać brązowych medalistów poprzedniego sezonu, nawet za pełną pulę. - Punkt na Skrze jest dobry, znowu przeskoczyliśmy Gdańsk, aczkolwiek chcieliśmy wygrać. Musimy się zadowolić tym, co mamy, i przygotowywać się na bój w Gdańsku o trzy punkty - zapowiedział trener.
Nie omieszkał nie wspomnieć o publiczności, która w komplecie stawiła się we wtorkowy wieczór w radomskiej hali i stworzyła niesamowitą atmosferę, jak za najlepszych lat gry Czarnych w ekstraklasie. - Dziękujemy bardzo za doping, był niesamowity, aż ciarki przechodziły po plecach - powiedział Prygiel.