Spotkanie z ZAKSĄ Kędzierzyn-Koźle było okazją do powrotu do Kielc dla Mateusza Bieńka. Effector Kielce był jego pierwszym w karierze klubem, gdzie mógł występować na najwyższym szczeblu rozgrywek. Popularny "Bieniu" został bardzo ciepło przyjęty przez kieleckich kibiców.
Były środkowy kielczan tak ocenił niedzielne przegrane 0:3 spotkanie. - Effector miał dwa, trzy zrywy, kiedy całkiem nieźle zaczął radzić sobie na zagrywce, ale generalnie od początku mecz był prowadzony pod nasze dyktando. Kapitalnie grał Sam Deroo, który świetnie serwował i ustawiał nam wynik. W ogóle trochę lepiej serwowaliśmy i przyjmowaliśmy. Odrzucaliśmy ich od siatki i potem łatwiej nam było bronić i kontrować - uważa Bieniek, który jest obecnie jednym z kluczowych zawodników ZAKSY. - Dosyć szybko zaaklimatyzowałem się w nowym klubie. Może było trochę nerwów w pierwszych meczach, ale teraz wszystko jest jak należy. Wydaje mi się, że dobrze wkomponowałem się w nowy zespół. Rozumiemy się z chłopakami i cieszymy się, że jesteśmy liderem PlusLigi - dodał.
Bieniek jest także zadowolony ze swojej współpracy ze szkoleniowcem kędzierzynian, Ferdinando De Giorgim. - Ferdinando jest bezstronnym trenerem. Myślę, że nie ma to dla niego większego znaczenia, że trenuje Zaksę, a za chwilę będzie prowadził kadrę Polski. Jest świetnym fachowcem, dużo rzeczy widzi i jest bardzo wymagający. Trzyma drużynę w pionie, a to jest potrzebne. Na pewno reprezentacja trochę się zmieni. Zobaczymy jaki pomysł będzie miał trener na zespół - powiedział środkowy, który od 2015 regularnie występuje w drużynie Biało-Czerwonych.
Reprezentant Polski podkreśla, że Kielce są bliskie jego sercu. - Chciałbym bardzo podziękować kibicom, bo przyjęli mnie fantastycznie. Spędziłem tutaj trzy lata i bardzo miło wspominam ten czas. To tutaj wchodziłem w dorosłą siatkówkę, dlatego zawsze miło mi będzie wracać do Hali Legionów - zakończył Bieniek.
ZOBACZ WIDEO Marcin Szreder po FEN 16: nie motywują mnie pieniądze, a moi kibice