Jerzy Matlak: Łączenie obu funkcji to ciężka sprawa

Nowy szkoleniowiec polskiej reprezentacji siatkarek ma duży problem. Nie potrafi bowiem skutecznie oddzielić od siebie dwóch funkcji, które pełni. Pierwsze symptomy pojawiły się już po turnieju finałowym Pucharu Polski.Trener podkreśla, że główną przyczyną takiego stanu rzeczy jest jego związek emocjonalny z klubem, który prowadzi w rozgrywkach ligowych. O tym oraz o przygotowaniach do półfinałowego starcia z Muszynianką Matlak mówi w wywiadzie dla Przeglądu Sportowego.

Szkoleniowiec nie ukrywa swojego niezadowolenia związanego z terminami spotkań PlusLigi Kobiet. - Nawet nie mogłem zrealizować planów, które wcześniej sobie założyłem. Wydaje się, że nasza liga jest profesjonalna, ale to tylko takie złudzenie. W poniedziałek graliśmy ćwierćfinałowy mecz z Gwardią Wrocław. Przystałem na ten termin, bo zapewniono mnie, że mecze półfinałowe z Muszyną zostaną rozegrane w niedzielę i poniedziałek. Nagle ze względu na telewizję zmieniono pierwotne ustalenia i czeka nas granie w sobotę i niedzielę. Z tego powodu mam mniej czasu na treningi, a dla mojego zespołu nawet jeden dzień straty to bardzo dużo - zaznacza.

Jerzy Matlak nie zostawił tym samym suchej nitki na organizatorach i zapowiedział, że postara się o zmiany. - Wystawiam przecież głównie ciągle tę samą siódemkę zawodniczek. Władze ligi po prostu mnie załatwiły. Zrobiłem awanturę. Wykłócałem się pół dnia o terminy, ale to nic nie dało. Jako trener reprezentacji będę w przyszłości walczył o stałość terminarza jak o niepodległość. Nie może być tak, że telewizja oraz liga nagle wszystko ustalają pod siebie - dodaje szkoleniowiec.

Trener zapewnia także, że nie kalkulował z kim wolałby się spotkać w półfinale PlusLigi Kobiet. - Nikogo nie unikaliśmy. Chcieliśmy po prostu dostać się do czołowej czwórki. Nie było nam w tym sezonie łatwo. Nie wybierałem jednak sobie rywali. Poza tym wszyscy eksperci już pół roku temu mówili, że w finale Muszyna zagra z Bielskiem, a ja głupi ciągle myślę, że będzie inaczej- mówi.

Nowy selekcjoner już po turniej finałowym Pucharu Polski podkreślał, że jeżeli jedną z ekip występujących na boisku jest jego drużyna, to obserwowanie zawodniczek pod kątem reprezentacji jest zadaniem niezwykle ciężkim. - Za bardzo przeżywam spotkania mojej drużyny, abym nagle patrzył na tą konfrontację pod innym kątem. Zresztą już wcześniej wspominałem, że łączenie obu funkcji to cholernie ciężka sprawa. Gdybym mógł cofnąć czas, zrezygnowałbym z pracy w Pile i poświęciłbym się wyłącznie kadrze - kończy Matlak.

Komentarze (0)