Siatkarze Trefla tak jak szybko awansowali, tak szybko żegnają się z ekstraklasą. Zapewne na znalezienie odpowiedzi na pytanie dlaczego tak się stało, przyjdzie jeszcze czas. Pewne jest jedno - ekipa znad morza zawiodła na całej linii, a ostatni mecz z Jadarem był jej gwoździem do trumny.
Brak w składzie chorego Łukasza Kadziewicza oraz kontuzjowanego Marco Samardzicia (o odsuniętym od zespołu Bruno Zanuto nie wspominając), sprawił, że gdańszczanie tylko momentami byli w stanie nawiązać wyrównaną walkę. Nie wystarczyło to jednak nawet na wygranie jednej partii. Co prawda byli bliscy urwania Jadarowi drugiego seta, ale w decydujących fragmentach zachowywali się jak nowicjusze. Inna sprawa, że drugi bieg włączyli środkowy radomskiego teamu Arkadiusz Terlecki oraz przyjmujący Sirianis Hernandez.
- Zagraliśmy dla siebie oraz dla kibiców. Dlatego chcieliśmy zaprezentować jak najlepszą siatkówkę i myślę, że się nam to udało. Teraz czekamy na kolejnego rywala - podkreślił kapitan Jadaru Maciej Pawliński. - Nie poradziliśmy sobie z ciśnieniem, jakie było wytworzone wokół nas. Cóż, jedna z drużyn musiała spaść. Szkoda, że byliśmy to my - dodał tymczasem Krzysztof Kocik z Trefla.
Jadar Radom - Trefl Gdańsk 3:0 (25:19, 25:21, 25:18)
Jadar: Mikael Moreno Salas, Maciej Pawliński, Grzegorz Kosok, Wojciech Żaliński, Sirianis Hernandez, Arkadiusz Terlecki, Adrian Stańczak (libero) oraz Marcin Owczarski
Trefl: Jakub Bednaruk, Krzysztof Kocik, Jarosław Stancelewski, Wojciech Winnik, Wojciech Serafin, Dariusz Szulik, Dimitry Skoryy (libero) oraz Łukasz Kruk, Waldemar Świrydowicz
MVP: Mikael Moreno Salas