Jastrzębski Węgiel może się popisać niezwykłym bilansem. W ostatnich siedemnastu sezonach PlusLigi zespół z Górnego Śląska aż piętnaście razy kończył rywalizację w czołowej czwórce. Jednak w zeszłym roku jastrzębianie zajęli dopiero siódme miejsce w lidze. Było to podyktowane cięciami finansowymi w klubie, co pociągnęło za sobą konieczność zbudowania nieco tańszego składu.
W sezonie 2016/2017 Jastrzębski Węgiel powrócił jednak do ścisłej czołówki. Klub zakontraktował graczy mniej znanych jak Salvador Hidalgo Oliva czy Jason DeRocco, ale ich sprowadzenie okazało się strzałem w dziesiątkę. Wprawdzie na początku rozgrywek jastrzębianie potrafili przegrać mecze z niżej notowanymi ekipami, ale potrafili wyciągnąć z tego wnioski.
- Sądzę, że pod tym względem bardzo ważne stało się październikowe spotkanie z MKS-em Będzin. Ten przegrany skądinąd pojedynek "stworzył" tę drużynę. Jakiś kibic napisał jednemu z zawodników na portalu społecznościowym po tym spotkaniu, że jesteśmy sprzedawczyki i odpuściliśmy Będzinowi. Nie wiem, skąd urodziła się mu taka teoria. Ważne jest to, że później takich słów już nie było. Chciałbym teraz spotkać tę osobę i zamienić z nią kilka słów. Byłoby miło, gdyby wycofała się z tych dziwnych oskarżeń - powiedział Leszek Dejewski, drugi trener jastrzębskiej drużyny.
Dejewski ma świadomość, że w półfinałowym starciu z ZAKSĄ Kędzierzyn-Koźle, jego zespół nie jest faworytem. - Faktem jest, że jeśli Kędzierzyna, Resovii lub Skry zabraknie w finale, a tak musi się stać, to dla każdego z tych klubów będzie to porażka. Natomiast my osiągnęliśmy już tak wiele, że możemy "bawić się" siatkówką. Jesteśmy w stanie pokazać kibicom, że nasza postawa w rundzie zasadniczej nie była przypadkiem. Jestem pełen optymizmu - dodał.
Na niekorzyść Jastrzębskiego Węgla przemawia również bilans spotkań z ZAKSĄ z obecnego sezonu. Oba zespoły spotykały się z sobą trzykrotnie - za każdym razem lepsza okazywała się drużyna aktualnego mistrza Polski. - Wszystkie te trzy pojedynki były do wygrania. W meczu u siebie prowadziliśmy po dwóch absolutnie kosmicznych setach. Potem prawdopodobnie zaszkodziła nam dziesięciominutowa przerwa. Nie zmienia to jednak faktu, że mecz siatkarski trwa do trzech wygranych partii i tu tkwił nasz błąd, który kędzierzynianie wykorzystali po mistrzowsku. Również w Pucharze Polski mogliśmy pokusić się o doprowadzenie do tie-breaka, który przecież potrafi być loterią. Dwie akcje mogą zadecydować o wszystkim - podsumował drugi szkoleniowiec Jastrzębskiego.
ZOBACZ WIDEO: 17-letnia Polka światową twarzą indoor skydiving. "Teraz będę mogła wypromować ten sport"