- Nie czujemy się jeszcze zwycięzcami ligi, bo do tego droga jest bardzo daleka. Musimy wyjść na kolejne spotkanie, jakbyśmy grali od nowa - mówił Paweł Zatorski, libero ZAKSY, po wygranej 3:0 w pierwszym meczu finałowym.
- Wciąż jeszcze mamy szansę na złoto, ale do Kędzierzyna-Koźla musimy zabrać naszego ducha walki. To, co zaprezentowaliśmy w Łodzi, nie wystarczy - podkreślał wówczas natomiast Philippe Blain, szkoleniowiec PGE Skry.
Tak jak mówili przedstawiciele obu ekip, jedni i drudzy wyszli na decydujący bój o złoto należycie skoncentrowani. Dobicie się do boiska przychodziło bardzo trudno zarówno kędzierzynianom, jak i bełchatowianom. Przez większą część pierwszego seta minimalną inicjatywę posiadali siatkarze ZAKSY. Najpierw, po serii zagrywek Sama Deroo oraz obronach Zatorskiego, prowadzili 8:5.
Gracze z Bełchatowa szybko wyrównali na 11:11, ale kilka błędów Bartosza Kurka pozwoliło odzyskać gospodarzom trzypunktową przewagę (17:14). W decydującym momencie do gry wkroczył jednak Srećko Lisinac. Choć Serb zepsuł swoje dwie pierwsze zagrywki w meczu, w końcówce inauguracyjnej odsłony już nie zadrżała mu ręka w polu serwisowym. Czterema potężnymi uderzeniami rozbił defensywę kędzierzynian, a PGE Skra rozpoczęła rewanż od wygranej 25:21.
ZOBACZ WIDEO Milik w końcu się doczekał! Pierwszy gol Polaka po kontuzji. Zobacz skrót meczu Sassuolo - Napoli [ZDJĘCIA ELEVEN SPORTS]
Ten mały sukces wyraźnie uskrzydlił gości w drugiej partii. Cały czas bardzo aktywnie prezentowali się oni w grze obronnej, a Benjamin Toniutti z akcji na akcję miał coraz większy ból głowy, ponieważ nominalni liderzy ZAKSY - Deroo i Dawid Konarski - mieli ogromne problemy z kończeniem ataków.
Z takimi nie zmagał się natomiast Kurek, dzięki którego uderzeniom ekipa z Bełchatowa prowadziła już nawet 17:13. Aż nagle wtedy kędzierzynianie obnażyli jego słabości w przyjęciu. Słabsze odbiory przełożyły się na kilka kosztownych błędów po stronie PGE Skry, a gdy już aktualni mistrzowie Polski dopadli rywala, to go nie wypuścili. O wygraną musieli walczyć do samego końca (25:23), ale przesądziły o niej trzy piorunujące serwisy słabo dotąd grającego Konarskiego.
Podczas 10-minutowej przerwy od obrony mistrzowskiego tytułu dzielił ZAKSĘ już tylko jeden wygrany set.
Oglądając początkowe fragmenty trzeciego seta, można było odnieść wrażenie, że z barków kędzierzynian spadł potężny ciężar. Szczególnie dotyczyło to Konarskiego, który zaczął kończyć piłkę za piłką, dając gospodarzom kilka punktów zaliczki (7:3). Błyskawicznie jednak zza linii dziewiątego metra odpowiedzieli Lisinac i Mariusz Wlazły, doprowadzając do remisu 8:8. Po raz kolejny rozpoczęła się walka "cios za cios". I ponownie trwała do końcowej części partii.
Zawodnicy z Kędzierzyna-Koźla już niemal witali się z gąską, kiedy po punktowych serwisach Konarskiego i, niezawodnego w aspektach ofensywnych, Mateusza Bieńka wygrywali 22:19. Ich błędy techniczne, połączone z heroiczną walką gości, doprowadziły jednak do walki na przewagi. Trwała ona kilka minut. Po jej zakończeniu w Hali Azoty wybuchła nieokiełznana radość. Udane bloki ZAKSY na Kurku i Wlazłym zapewniły bowiem kędzierzynianom zdobycie drugiego z rzędu mistrzostwa Polski.
Twarze graczy PGE Skry po zakończeniu trzeciej partii jednoznacznie sugerowały, że nie mają oni ochoty kontynuować rywalizacji. Dlatego, z wyjątkiem Nikołaja Penczewa, Blain posłał do boju wszystkich rezerwowych.
Kilku roszad dokonał też jego vis a vis Ferdinando De Giorgi, wpuszczając na boisko Grzegorza Pająka, Grzegorza Boćka, Patryka Czarnowskiego oraz, na pozycję przyjmującego, Dominika Witczaka. Z biegiem czasu swoją szansę dostali też Aleksander Maziarz i Korneliusz Banach.
Temperatura widowiska opadła niemal do zera. Podczas gdy w hali nieprzerwanie trwała feta, siatkarze obu ekip myśleli o jak najszybszym zakończeniu spotkania. ZAKSA wygrała czwartą odsłonę 25:18 i całe spotkanie 3:1.
Finał PlusLigi, 2. mecz:
ZAKSA Kędzierzyn-Koźle - PGE Skra Bełchatów 3:1 (21:25, 25:23, 27:25, 25:18)
ZAKSA: Konarski, Buszek, Wiśniewski, Bieniek, Deroo, Toniutti, Zatorski (libero) oraz Witczak, Bociek, Pająk, Maziarz, Banach, Czarnowski.
PGE Skra: Lisinac, Wlazły, Kurek, Kłos, Uriarte, Penczew, Piechocki (libero) oraz Marcyniak, Gladyr, Janusz, Bednorz, Szalpuk, Milczarek (libero).
MVP: Benjamin Toniutti (ZAKSA).
Pierwszy mecz: 3:0 dla ZAKSY
Mistrzostwo Polski: ZAKSA
.
w pełni zasłużony tytuł !!!
.
dobry trener z autorytetem, super sypacz co i zagrywkę ma, fajna ekipa - nikt nie olewa ani głupich min na czasach nie stroi, przepłacony Czytaj całość
Brawo dla Zaksy i systemu rozgrywania play-offów. W 4 secie secie byłem aż wilgotny z emocji:) Dziękowć Czytaj całość