Kubańczycy zgarnęli wszystko - Maikel Salas i Sirianis Hernandez wnieśli nową jakość do Jadaru Radom

Zdjęcie okładkowe artykułu:
zdjęcie autora artykułu

Na podsumowanie sezonu w wykonaniu radomskiego teamu przyjdzie jeszcze czas po spotkaniach barażowych z pierwszoligowcem. Tymczasem można już pokusić się o stwierdzenie, że wspomniani Kubańczycy są bohaterami radomskiego jedynaka w ekstraklasie. Wszak zgarnęli wszystkie tytuły MVP spotkań z Treflem Gdańsk.

W tym artykule dowiesz się o:

Przyznanie statuetki dla najlepszego zawodnika poszczególnych spotkań jest sprawą dość subiektywną. Śledząc pojedynki w fazie play out, kibice nie mieli jednak wątpliwości, że na wszystkie z nich zasłużyli siatkarze z Ameryki Środkowej. Trzy zgarnął Sirianis Hernandez, jedną Maikel Salas. A jeszcze kilka tygodni temu nikt nie spodziewał się, że to oni będą liderami radomian. Sport cechuje jednak to, że pełen jest niespodzianek...

Gdy u progu sezonu Hernandez z Salasem dostali od prezesa Tadeusza Kupidury i trenera Mirosława Zawieracza ogromny kredyt zaufania, niektórzy kibice pukali się w czoło. - Tymczasem podpisanie kontraktów z zawodnikami poprzedziła długa obserwacja i analiza. Chłopaki mieli zaległości treningowe, ale wiedzieliśmy, że umiejętności mają nieprzeciętne i na pewno je wykorzystają - wspomina dyrektor Jadaru Bogdan Domagała. Lepszego momentu do odwdzięczenia się za przyjęcie do drużyny zawodnicy nie mogli sobie wybrać.

Systematycznie zastępowali Macieja Pawlińskiego, Marcina Kocika, Jarosława Macionczyka, a nawet Wojciecha Żalińskiego. Okazało się, że zwłaszcza dla Hernandeza nie ma pozycji, na której nie wykonywałby on zdecydowanej większości postawionych przed nim zadań. Co więcej, służył on jako tłumacz pomiędzy swoim krajanem a pozostałymi zawodnikami z zespołu.

Podczas meczów fazy play out baczną uwagę na zawodników zwrócili nie tylko kibice, ale także menedżerowie innych klubów. Doskonale zdają sobie oni sprawę, że siatkarze związani są z klubem kontraktem do końca czerwca. - Chciałbym jednak, żeby obydwaj zostali w drużynie. Z pewnością stanowiliby oni jeszcze mocniejszy punkt zespołu, który mógłby walczyć o wyższe cele - podkreśla Domagała.

Źródło artykułu: