The show must go on - zapowiedź Final Four Ligi Mistrzów w Pradze

W 2008 roku triumfatorem prestiżowych rozgrywek Ligi Mistrzów był rosyjski zespół Dynamo Kazań. W czternastym finałowym turnieju Champions League koronę po rosyjskim teamie odziedziczyć mogą Lube Banca Macerata, Itas Diatec Trentino, Iraklis Saloniki bądź też Iskra Odincowo. Dwie włoskie drużyny, grecka i rosyjska. Polskiego zespołu, póki co, niestety brak. Przedstawienie w Pradze trwać jednak musi, a i polskich aktorów w nim, na szczęście, nie zabraknie.

Miała być Skra, została Iskra

Po pierwszym ćwierćfinałowym spotkaniu Champions League PGE Skry Bełchatów z Iskrą Odincowo parkiet łódzkiego Pałacu Sportu długo był gorący. Mimo wszystko z minimalnego zwycięstwa Bełchatowa, po obfitującym w różne, niezwykle emocjonujące zwroty akcji spotkaniu, cieszyli się bardziej pewni siebie Rosjanie, którzy zacierali ręce na gładkie zwycięstwo w rewanżowym pojedynku w swojej hali, podobnie jak to miało miejsce jeszcze w fazie grupowej, gdzie rosyjscy siatkarze również mieli przyjemność mierzyć się z polską ekipą. I któż wtedy przyznałby im rację? Podopieczni Zorana Gajicia biją się o najważniejsze trofeum klubowe w Europie, a bełchatowianie szykują się do walki również o najważniejszy tytuł, tyle że w rodzimej lidze… I choć Final Four był tak blisko, to dla nas i tak wciąż… zbyt daleko.

I półfinał: Iskra Odincowo - Iraklis Saloniki (4 kwietnia, 16:00)

Siatkarze z Odincowa po fazie grupowej Ligi Mistrzów uplasowali się na pierwszym miejscu, przegrywając jednak dwukrotnie - w Pałacu Sportu w Łodzi z PGE Skrą Bełchatów, nie zdobywając wtedy żadnego seta oraz na własnej hali z niemieckim Friedrichshafen, wygrywając jedynie jedną partię. W pierwszej fazie play-off Iskra Odincowo w spotkaniu z belgijskim zespołem Noliko Maaseik zwyciężyła 3:1, w meczu rewanżowym natomiast nie dała na swoim boisku już szans, by rywal ugrał choćby seta. W ćwierćfinałowych bataliach ze Skrą Bełchatów ostatecznie lepsi okazali się rosyjscy siatkarze, eliminując tym samym zeszłorocznego brązowego medalistę Champions League z walki o tytuł najlepszej drużyny Europy. By sami mogli go zdobyć w sobotnim półfinale muszą najpierw pokonać Iraklis Saloniki, który nie zaznał jeszcze w ów edycji elitarnych rozgrywek jakiejkolwiek porażki. Kibice greckiego teamu liczą na to, by już tak pozostało do końca praskiego finału. Konstantinow i spółka w pierwszej fazie Champions League mierzyli się z CSKA Sofia, Fenerbahce Istanbuł oraz polskim zespołem - Domex Tytan AZS Częstochowa. Po dwukrotnym zwycięstwie nad Viktoria S.C w 1/8 finału greccy siatkarze mogli świętować swój awans do najlepszej ósemki Ligi Mistrzów. Aby awansować do złotej czwórki musieli uporać się z VfB Friedrichshafen, zwycięzcą Champions League w 2007 roku oraz dwukrotnym pogromcom podopiecznych Daniela Castellaniego w fazie grupowej. Po sensacyjnie gładkiej wiktorii na trudnym terenie przeciwnika, Iraklis Saloniki był już praktycznie jedną nogą w Final Four - ostatecznie wygrana u siebie z Friedrichshafen również 3:0 dała im upragniony awans... Na tym poziomie, rzecz jasna, słabych drużyn już nie ma. Teoretycznie jednak, patrząc na nazwiska jakimi dysponuje Zaran Gajić można rzec, iż faworytem ów pojedynku będzie Iskra, mająca w składzie takich zawodników jak między innymi Giba, Schops czy też Werbow.

Częstochowska finezja zatrzymana przez "Winiara"

Siatkarze Radosława Panasa z każdym meczem rozegranym w ramach Ligi Mistrzów grali coraz lepiej. Mimo tego, że nikt na nich nie stawiał znaleźli się ostatecznie w najlepszej ósemce Europy, dowodząc wszystkim, że i młodzież z powodzeniem potrafi walczyć nawet z najsilniejszymi europejskimi drużynami. Po sensacyjnym pokonaniu Copry Piacenzy w 1/8 finału nadzieje kibiców zostały rozbudzone i bez jakichkolwiek kompleksów zapowiadali wyrównaną walkę o Final Four w Pradze z Itasem Diatec Trentino. Próg był już jednak zbyt wysoki… Zarówno kibice teamu Radosława Panasa jak i nowy trener reprezentacji Polski, Daniel Castellani, z postawy częstochowskich zawodników byli niezmiernie zadowoleni, o czym świadczy przede wszystkim skład szerokiej kadry na spotkania Ligi Światowej, w której znalazło się aż czterech zawodników wicemistrza Polski. Michał Winiarski oraz Łukasz Żygadło, którzy już wielokrotnie występowali w narodowych barwach, również w swojej karierze "zahaczyli" o częstochowską kuźnię talentów.

II półfinał: Lube Banca Macerata - Itas Diatec Trentino (4 kwietnia, 19:00)

Chyba tylko wróżka jest w stanie przewidzieć wynik drugiego spotkania o finał Ligi Mistrzów, bowiem nawet wybitni eksperci nie mają jednoznacznych typów. Lube Banca Macerata w 2002 roku sięgnęła już po tytuł najlepszej drużyny Europy, natomiast Itas Diatec Trentino jest debiutantem. Debiutantem, który podobnie jak grecki Iraklis Saloniki, nie przegrał jeszcze żadnej potyczki. W fazie grupowej Itas mierzył się z potencjalnie słabszymi zespołami i bez najmniejszych problemów zajął fotel lidera. W pierwszej rundzie play-off w obu spotkaniach z drużyną Portol Palma Majorka zawodnicy Radostina Stojczewa nie dali dojść w ogóle do głosu hiszpańskim siatkarzom. Kolejną przeszkodą w walce o upragnioną czwórkę był zespół Radosława Panasa. Domex Tytan AZS Częstochowa również nie dał jednak rady pokonać włoskiego rywala. Lube Banca Macerata natomiast w pierwszej fazie play-off trafiła na turecki Fenerbache Stambuł, zaś w drugiej na Zenit Kazań - podobnie jak Itas, Macerata nie pozostawiła rywalom złudzeń, kto powinien znaleźć się w najlepszej czwórce turnieju. Zapowiada się więc niezwykle emocjonująca, bratobójcza walka włoskich teamów, które brylują również na swoim ligowym podwórku. Okrzyknięty już mianem przedwczesnego finału mecz dla polskich kibiców będzie szczególnie fascynujący z racji tego, że w składzie Lube występuje Sebastian Świderski, a Itasu Michał Winiarski oraz Łukasz Żygadło. Mamy więc pewność, że przynajmniej jeden Polak wystąpi w wielkim finale. Szkoda tylko, że według wstępnych obliczeń przedsezonowych miała być to też jedna, tyle że polska drużyna…

W niedzielę, 5 kwietnia, o godzinie 14:30 zostanie rozegrany mecz o trzecie miejsce. Spotkanie, które rozstrzygnie ostatecznie kto zostanie zwycięzcą czternastej edycji Champions League, rozpocznie się tego samego dnia o godzinie 17:30. Transmisja z każdego meczu w Polsacie Sport.

Komentarze (0)