Sebastian Pawlik: Borykamy się z problemami zdrowotnymi. Ale i tak jedziemy wygrywać

Materiały prasowe / CEV
Materiały prasowe / CEV

Reprezentacja Polski juniorów siatkarzy wyjechała do Czech, gdzie od piątku będzie walczyć o mistrzostwo świata. Przed wyjazdem trener Sebastian Pawlik opowiedział nam m.in. o kontuzjach zawodników, powołaniach i co wiedzą o rywalach grupowych.

Ola Piskorska, WP SportoweFakty: Z jakim nastawieniem wyjeżdża pan do Czech?

[b][tag=49570]

Sebastian Pawlik[/tag]:[/b] Oczywiście z nastawieniem na walkę o jak najwyższe cele, jak zawsze. Ale nie będę ukrywał, że na razie walczymy przede wszystkim o zdrowie zawodników, bo borykamy się z kontuzjami, które cały czas uniemożliwiają nam treningi w pełnym składzie. Tomek Fornal ma problem z kolanem i Bartek Kwolek również, więc w ostatnim czasie koncentrowaliśmy się na postawieniu ich na nogi, a nie na trenowaniu.

Czyli na razie mniej pan myśli o mistrzostwach świata, a bardziej o doprowadzeniu obu przyjmujących do zdrowia?

Tak, cały czas staramy się dojść do takiego stanu, żeby oni obaj mogli zagrać w turnieju i na tym się skupiamy. Większość dnia poświęcamy na zorganizowanie wszystkiego tak, żeby można było spotkać się z lekarzem, zrobić USG czy zastrzyk gdzieś pomiędzy treningami. To nas zajmuje przede wszystkim.

ZOBACZ WIDEO Oferta dla Chalidowa leży na stole

I jaka jest sytuacja? Na razie wygląda na to, że będą mogli zagrać?

Tak, w tej chwili wygląda na to, że obaj będą w stanie zagrać, przynajmniej na początku turnieju. Trudno przewidzieć, co będzie dalej przy narastającym zmęczeniu i kolejnych spotkaniach. Jest pewna obawa, że ból będzie się nasilać. Ale zrobimy wszystko, żeby mogli grać do końca mistrzostw.

W takim razie trochę pan ryzykuje, biorąc tylko jednego przyjmującego rezerwowego, i to z małym doświadczeniem.

Szymon Jakubiszak był z nami w zeszłym roku na mistrzostwach Europy, grał też w plusligowym klubie i sobie radził całkiem dobrze. Myślę, że udźwignie sytuację, jeżeli dostanie szansę gry na mistrzostwach świata. Poza tym zdecydowaliśmy się na zabranie dwóch libero, bo mamy tylko dwanaście miejsc, a Mateusz Masłowski jest po poważnej kontuzji. Więc jako czwarty przyjmujący pojedzie Jędrzej Gruszczyński, który ma pełnić tylko funkcje zadaniowe, w defensywie w drugiej linii. Przyjmujemy wariant optymistyczny, w którym wszyscy pozostali będą wystarczająco zdrowi, żeby grać do końca turnieju.

Poza zabraniem tylko jednego przyjmującego dokonał pan też innej roszady w składzie w porównaniu z kwalifikacjami w Berlinie - na pozycji środkowego.

Tak, Dawida Wocha zastąpi Jarek Mucha, który ma za sobą bardzo udany sezon w pierwszej lidze. Pojechał z nami na sparingi do Opavy i tam pokazał się z bardzo dobrej strony, więc wygrał sobie to miejsce w składzie. Choć dotąd z nami nie jeździł na imprezy reprezentacyjne, to myślę, że teraz w razie potrzeby będzie w stanie pomóc drużynie.

Kiedy spotkaliśmy się na początku sezonu, mówił pan, że najważniejszym celem zgrupowań będzie zgranie ich z powrotem. Czy to się udało?

I tak i nie. Problemy zdrowotne, które nas trapiły, nie pozwoliły nam przetrenować okresu przygotowawczego tak, jak bym chciał. Poza przyjmującymi przez jakiś czas wyłączony z treningu był też Kuba Ziobrowski. Ale z drugiej strony jestem zadowolony z tego, jak nasza gra wygląda i widać postępy w porównaniu z początkiem przygotowań. Zwłaszcza na linii rozgrywający - środkowi, gdzie było najwięcej niedokładności i problemów.

W pierwszej fazie grupowej trafiacie na Maroko, Czechy i Kanadę. Gospodarzy pokonaliście dwukrotnie podczas sparingów, a co wiecie o reszcie?

Próbowaliśmy ściągnąć jakieś materiały o juniorach z Maroka, ale okazało się to niemożliwe. Będziemy musieli zagrać ten pierwszy mecz zupełnie "w ciemno", nie wiedząc nic o przeciwniku, a to jest o tyle kłopotliwe, że będzie to mecz otwarcia dla nas. Z drugiej strony nie da się ukryć, że w kategoriach młodzieżowych Maroko nigdy dotąd nie było zbyt mocne. Czechów znamy bardzo dobrze i na pewno jest to drużyna w naszym zasięgu. Co do Kanadyjczyków, to wcześniej ich siłą napędową i najlepiej punktującym był Sharone Vernon-Evans, a on w tym sezonie gra w reprezentacji seniorskiej i właśnie awansowali na turniej finałowy Ligi Światowej. Nie sądzę, żeby w tej sytuacji pojawił się w Czechach, co jest dla nas dobrą informacją.

Po losowaniu chyba pan trochę odetchnął z ulgą, bo nie jest to trudna grupa?

Tak, zwłaszcza przy naszych problemach zdrowotnych. Nieco łatwiejsi przeciwnicy na początek pozwolą nam może trochę rotować składem, co w naszej sytuacji byłoby bardzo korzystne. Będzie więcej czasu na podleczenie kontuzji przed poważniejszymi meczami. Mam nadzieję, że tak faktycznie będzie i że ta grupa okaże się mało wymagająca, na jaką wygląda, bo tego nigdy nie można być pewnym.

A jakie nastroje panują wśród pana zawodników przed mistrzostwami?

Oni w ogóle nie myślą o problemach zdrowotnych, oni chcą wygrywać i tylko to ich interesuje. Ja się bardzo cieszę z tego ich nastawienia. Zawsze mogę liczyć na to, że oni na boisku będą walczyć do ostatniego gwizdka, co by się nie działo.

Presja nie jest dla nich problemem? Wcześniej nikt się wami przesadnie nie interesował, a teraz wszyscy będą śledzić wasze występy w Czechach.

Zacznijmy od tego, że największą presję to sobie ta drużyna narzuca sama i to nie od teraz, a od zdobycia mistrzostwa Europy kadetów. Od tamtego triumfu do każdego turnieju podchodzili z założeniem, że jadą po złoto i tylko to ich interesuje. A szum medialny im w ogóle nie przeszkadza, nawet chyba na to czekali trochę. Wcześniej odnosili kolejne zwycięstwa, a mało kto się tym interesował, byli postrzegani bardziej jako całość, a nie indywidualnie. Myślę, że dla tych młodych chłopaków jest ważne, żeby ludzie się o nich dowiedzieli i docenili.

Po porażce w Lidze Światowej reprezentacji seniorów oczy siatkarskich kibiców zwrócą się teraz na was i oczekiwania będą jeszcze większe, bo wszyscy potrzebują sukcesu. Jak pan się z tym czuje?

Rozumiem tę potrzebę sukcesu, ale my koncentrujemy się przede wszystkim na swojej grze. Najważniejsze jest, żebyśmy zagrali najlepiej, jak potrafimy, choć trzeba liczyć się z tym, że nie da się wygrywać w nieskończoność. Wiem, że mam chłopaków, którzy są ogromnie zmotywowani i którzy zawsze walczą do końca.

Reprezentacja Polski juniorów rozpocznie walkę w mistrzostwach świata w Czechach w piątek 23 czerwca meczem z Maroko.

Źródło artykułu: