Delecta Bydgoszcz - AZS UWM Olsztyn 1:3 (25:20, 23:25, 18:25, 23:25)
Delecta Bydgoszcz: Lipiński, Konarski, Cerven, Pieczonka, Sopko, Nowak, Dębiec (libero) oraz Augustyn, Krzywiecki, Kaczmarek, Kokociński.
AZS UWM Olsztyn: Kowalczyk, Grzyb, Oczko, Józefacki, Kunnari, Siezieniewski, Andrzejewski (libero) oraz Zagumny.
Sędziowie: Tomasz Janik (pierwszy), Maciej Maciejewski (drugi).
MVP: Tomasz Józefacki.
- Pojedynki o piąte miejsce toczą się zazwyczaj w sennej atmosferze. Cieszę się, że tym razem było inaczej. Pokazaliśmy dobrą siatkówkę, mimo nękających nas problemów. W naszym składzie zabrakło przecież Grzegorza Szymańskiego, co było sporym osłabieniem siły naszego zespołu - mówił po meczu Mariusz Sordyl.
Przez całe spotkanie obie drużyny grały falami i nawet przy wysokim prowadzeniu którejś ze stron trwała zażarta walka punkt za punkt. Tak było chociażby w pierwszej partii, bo po skutecznym zablokowaniu Martina Sopko i dobrej grze pod siatką Olli Kunnariego, przyjezdni prowadzili 14:9. Podopieczni Waldemara Wspaniałego doprowadzili jednak do remisu 15:15. Później na zagrywce skutecznie prezentował się Krzywiecki i Delekta prowadziła 1:0.
Również na początku drugiego seta trwała dobra passa gospodarzy. Marcin Nowak skutecznie zablokował Pawła Siezieniewskiego (6:2), ale wówczas Mariusz Sordyl wpuścił na parkiet Pawła Zagumnego. Od tego momentu gra olsztynian znacznie się poprawiła, bowiem reprezentant Polski wprowadził sporo spokoju w poczynania swoich partnerów. Razem z Zagumnym pochwały należą się też znakomitemu w czwartkowy wieczór Tomaszowi Józefackiemu, na którego skutecznego lekarstwa nie mógł znaleźć bydgoski blok. - W mojej drużynie na jednej z pozycji była spora dziura. Nie chcę tu jednak podawać konkretnych nazwisk - podsumował postawę swoich graczy Waldemar Wspaniały.
Jeszcze w ostatnich fragmentach bydgoszczanie mogli doprowadzić do tie-breaku, bo po dobrej grze w bloku Cervena i Konarskiego Delekta doprowadziła do remisu 19:19. Jednak końcówka należała już do Akademików. Ataki Grzyba i Kunnariego przesądziły o sukcesie gości. - Przyjechaliśmy tu po zwycięstwo, choć przed samym spotkaniem miałem pewne obawy. Zwłaszcza wtedy, kiedy na przykład dostalibyśmy lekkie zadyszki. Wówczas naprawdę mogłoby iść nam jak po grudzie - zakończył Sordyl.
- To już piąta przegrana z olsztyńską drużyną za czasów mojej kadencji w bydgoskim klubie. Prawdziwa siatkówka zaczyna się jednak właśnie po dwudziestym punkcie. Nasz zespół gra na swoim stabilnym poziomie, ale podczas pojedynku z AZS-em nie wszyscy włożyli maksimum sił w swoją grę. Mecz wygrywa i przegrywa jednak cały zespół - podsumował wydarzenia na parkiecie Waldemar Wspaniały.