Paweł Papke (kapitan Asseco Resovii Rzeszów): Bardzo cieszymy się ze zwycięstwa. Ze stanu 2:0 w meczach bardzo trudno byłoby nam się podnieść, a tak wynik rywalizacji jest otwarty. Spotkanie było zupełnie różne od wczorajszego meczu. Widać było mnóstwo walki i widowiskowej gry obydwu zespołów. Było dużo dobrych zagrań na siatce i w obronie. Oczywiście popełnialiśmy błędy, ale nie da się ich uniknąć. W pierwszych dwóch partiach udało nam się odrzucić rywali od siatki mocnym serwisem. W kolejnych setach ZAKSA poprawiła swoją grę i była lepsza. Jednak w tie-breaku kontrolowaliśmy sytuację od początku do końca i w rezultacie wygraliśmy. Wyszliśmy z ciężkiej sytuacji. Teraz czekamy na podjęcie walki w Rzeszowie.
Andrzej Kowal (II trener Asseco Resovii Rzeszów): Na wstępie chciałem przeprosić za wczorajszą nieobecność. Nie wynikała ona z tego, ze nie chcieliśmy się tłumaczyć z wyniku sportowego, ale poprostu nie wiedzieliśmy o konferencji. Jeśli chodzi o podsumowanie dzisiejszego meczu, cieszymy się ze zwycięstwa. Tym bardziej, że udało nam się wyrównać stan rywalizacji. Gra naszego zespołu była zdecydowanie lepsza niż w pierwszym spotkaniu. Popełnialiśmy dużo mniej błędów własnych, szczególnie na zagrywce i w ataku. We wczorajszym meczu mieliśmy problemy z kończeniem pierwszej akcji. Dzisiaj w tym elemencie było zdecydowanie lepiej, co było kluczem do zwycięstwa.
Robert Szczerbaniuk (kapitan ZAKSY Kędzierzyn-Koźle): Na pewno mecz mógł się podobać kibicom. Nasz zespół walczył do końca. Podnieśliśmy się po dwóch przegranych partiach. Szkoda tie-breaka, w którym to nasze błędy zdecydowały o wyniku. Ale nie można się załamywać, taki jest sport. Za tydzień kolejne mecze. W Rzeszowie będziemy walczyć chociaż o jedno zwycięstwo. Mamy nadzieję, że nam się uda.
Krzysztof Stelmach (trener ZAKSY Kędzierzyn-Koźle): Zostaje niedosyt po przegranym tie-breaku do 13. Tym bardziej, że mecz mógł się zakończyć w trzech setach. Jednak nasz zespół się podniósł, walczył do końca. Zaangażowanie się liczy, ale w końcowym rozrachunku ważny jest wynik. Porażka boli, ale zostajemy w grze. Nie zamierzamy się poddać. Jak wczoraj mówiłem jest to seria meczów, więc nie odpadamy z walki. W sobotę kolejne spotkanie. Jesteśmy smutni po porażce, ale od przyszłego tygodnia zaczynamy znowu pracę i jedziemy do przodu. Zobaczymy jak zakończy się rywalizacja.