Bartłomiej Lemański - polski gigant przebojem wdzierający się na siatkarskie salony
W barwach Resovii miał okazję zagrać po raz... drugi w karierze. Wcześniej, jako zawodnik AZS Politechniki Warszawskiej. Wówczas sytuacja była wyjątkowa, zwyciężyła idea fair-play.
Sytuacja miała miejsce w meczu finałowym X Memoriału Zdzisława Ambroziaka, kiedy kontuzji lewej kostki nabawił się Dmytro Paszycki. Trener w zanadrzu miał jedynie młodego rozgrywającego oraz... Damiana Wojtaszka, drugiego libero. Z pomocą wtedy przyszedł Bartłomiej Lemański, który w tym meczu decyzją Jakuba Bednaruka miał nie grać. - Miałem raczej posiedzieć na ławce rezerwowych, ale kiedy przydarzyła się okazja na to, żeby pograć, to nie widziałem przeciwwskazań - tłumaczył.
Czwartą partię młody środkowy rozegrał w koszulce należącej do Damiana Wojtaszka, punkty zdobywał na korzyść rzeszowian. - Na takim turnieju mogło dojść do takiej zmiany, w oficjalnym spotkaniu ligowym już nie - tłumaczył później.
Za swoją postawę Lemański został nagrodzony dwoma medalami. Złotym od Asseco Resovii za postawę fair-play i pomoc w finale oraz srebrnym od AZS Politechniki, którą wspierał dzień wcześniej w starciu półfinałowym.
Gra w zespole walczącym o najwyższe cele, u boku tak doświadczonych siatkarzy jak Marcin Możdżonek i Piotr Nowakowski, miała stanowić kolejną okazję do nauki dla Bartłomieja Lemańskiego. 20-letni środkowy nie zamierzał jednak płacić frycowego i niemal z miejsca stał się podstawowym zawodnikiem wicemistrza Polski, czwartej wówczas drużyny Europy.
W barwach ekipy z Podkarpacia wystąpił w 31 meczach PlusLigi sezonu 2016/2017 oraz w 7 spotkaniach Ligi Mistrzów. Dla podopiecznych Andrzeja Kowala, sezon nie był zbyt udany. Indywidualnie Bartłomiej Lemański nie błyszczał w rankingach. Jego dobra postawa i ogromny potencjał nie umknęły jednak selekcjonerowi kadry Ferdinando de Giorgiemu, który powołał 20-latka do drużyny narodowej.
Również w tym przypadku, nikt nie wróżył wielkich sukcesów młodemu środkowemu. Obok doświadczonych już Mateusza Bieńka, Andrzeja Wrony i Karola Kłosa, wydawał się być spisany na straty, w walce o miejsce w kadrze. Tymczasem kolejny raz "polski gigant"potwierdził, że nie boi się żadnych wyzwań. 21 maja zadebiutował w drużynie narodowej w towarzyskim starciu z Iranem. Stał się tym samym najwyższym siatkarzem w historii reprezentacji Polski. Tytuł ten odebrał Marcinowi Nowakowi, mierzącemu 215 cm. Kilka tygodni później Lemański potwierdził, że nie zamierza zadowalać się samą obecnością w biało-czerwonych barwach, zajmując wysokie pozycje w rankingach najlepszych graczy Ligi Światowej 2017.
- Kiedy zobaczyłem go po raz pierwszy, uznałem, że się przyda, ale potrzeba będzie dużo pracy fizycznej na treningu. Przy takim wzroście zawodnik musi być bowiem obudowany fizycznie. Teoretycznie miał być u nas rezerwowym, a po przygotowaniach, grał w szóstce przez dwa lata. Widać było, że chłopak ma dobrze poukładane w głowie - przyznał w rozmowie z naszym portalem Jakub Bednaruk, pod którego skrzydłami Bartłomiej Lemański zadebiutował na parkietach jednej z najlepszych lig świata.
- Mnie bardzo się podoba to, nie tylko jaki skok jakościowy uczynił, ale jakim stał się facetem. Z takiego cichego, przygarbionego chłopaka, który myśli, że ktoś się z niego śmieje z powodu wzrostu, stał się gościem, który ma wypiętą klatę i jest pewny siebie. Z tego nawet jestem bardziej zadowolony niż z jakości jaką prezentuje siatkarsko. Jeśli chodzi o to, że trafi do kadry, tego się spodziewałem, ale że będzie tak szybko bił się o szóstkę, to jestem zaskoczony - dodał były szkoleniowiec AZS Politechniki Warszawskiej.