Kasa, seks i siatkówka. Siergiej Grankin bez cenzury

Jako nastolatek wbił nóż w plecy trenerowi, który go wychował i uciekł do bogatego klubu z Moskwy. Ze wstydu nie mógł na siebie patrzeć w lustrze. Śmiało za to spogląda w oczy rywalom. Wielu z nich nienawidzi przez to Siergieja Grankina.

Jedenaście lat temu podczas jednego z meczów mistrzostw świata w Japonii Wojciech Drzyzga powiedział, "że ten młodziutki zawodnik pokazuje, że będzie kiedyś wielkim rozgrywającym". Miał na myśli Siergieja Grankina, 21-letniego wówczas siatkarza. Od tego czasu Rosjanin zdążył zostać mistrzem olimpijskim, multimedalistą rosyjskiej Superligi i europejskich pucharów. Nigdy nie był obrzucany gradem nagród indywidualnych, ale dla trenerów i kolegów z zespołu było oczywiste, że ich sukcesy nie byłby możliwe bez rąk tego rozgrywającego.

Siergiej Grankin to bardzo specyficzna postać. Na pierwszy rzut oka zamknięty w sobie i ponury. Koledzy mówią o nim, że szybko daje się ponieść emocjom, bywa nerwowy i porywczy. Trenerzy skarżą się, że jest krnąbrny i bardzo uparty. Może wszystko przez to, że jego droga na siatkarskie salony była bardzo kręta.

Nie pochodzi z bogatej, czy sportowej rodziny, nie miał znajomości wśród trenerów i działaczy. Był zwykłym chłopakiem ze wsi, o czym mówił otwarcie dopiero po latach. - Dorastałem na terytorium Stawropola, w Kisłowodsku, a Rosjanom nie jest tam łatwo. Musisz mieć powiązania, wpływowych znajomych, abyś nie był zaczepiany przez Czeczenów, Dagestańczyków i innych - mówił w wywiadzie dla magazynu "The Rolling Stones". - To wszystko było w moim dzieciństwie: sadziłem ziemniaki, plewiłem buraki, rozładowywałem obornik i zbierałem siano. Mój ojciec do tej pory sam to wszystko robi. Kiedy niedawno go odwiedzałem, pomagałem mu przy tym - opowiadał Grankin.

W jego rodzinie nigdy się nie przelewało. Może dlatego, kiedy jako 15-letni chłopak wyjechał do Jarosławia myślał, że złapał pana Boga za nogi. Do pierwszego zespołu przebijał się tam kilka lat, ale w końcu się udało. Wtedy do wylęgarni młodych siatkarskich talentów jaką przez lata był Jarosław, przyjechali panowie z Moskwy. O całej sytuacji, nawet po wielu już latach, Grankin opowiada ze wstydem, ale szczerze.

ZOBACZ WIDEO: Gorzkie słowa polskiego alpinisty. "Ci ludzie nie zachowują się jak ludzie gór"

- Szefowie Dynama Moskwa powiedzieli do mnie i mojego przyjaciela: "Chcemy żebyście u nas grali". Rozumieliśmy, że to zupełnie inny poziom, ale mieliśmy jeszcze dwuletnią umowę z Jarosławiem. W rezultacie po prostu uciekliśmy nikomu nic nie mówiąc - przyznał.

Grankin wspomina, że w tamtych czasach nie groziła im za to żadna kara, ale nie mógł na siebie patrzeć w lustrze. - Z jarosławskim trenerem spotkałem się dopiero dwa i pół roku później, kiedy musiałem odebrać książeczkę pracy. Było mi tak wstyd, że nie mogłem mu spojrzeć w oczy. Wychowywał mnie, a ja mu wbiłem nóż w plecy. Był bardzo urażony, dopiero po latach zaczęliśmy ze sobą rozmawiać, a obecnie nasze stosunki są normalne. Myślę, że mi wybaczył.

W Moskwie Siergiej Grankin zobaczył zupełnie inne życie, nie tylko jeśli chodzi o siatkówkę. Należał do tej grupy chłopaków, o których Alekno mówił, że nie widział w ich oczach niczego oprócz dolara. To wtedy zaczęła się szorstka znajomość tych dwóch postaci: wielkiego trenera i rozgrywającego. Panowie od początku nie przypadli sobie do gustu, ale musieli tolerować się w kadrze, bo byli zdani na siebie. - Myśli, że jest wielkim rozgrywającym i wszystko już potrafi. Z takim nastawieniem niczego wielkiego nie osiągnie - mówił Alekno w 2011.

Bywały turnieje, że słynny trener miał już tak dosyć humorów Grankina, że stawiał na Aleksandra Butkę, jednak to były rzadkie sytuacje. Jeśli w ciągu ostatniej dekady nie było widać Grankina w pierwszej szóstce Sbornej, przeważnie oznaczało to, że ma kontuzję. Ale zaproszenia do gry w Zenicie Kazań najlepszy rosyjski rozgrywający ostatniej dekady nigdy nie otrzymał. Z prostego powodu: tam Alekno pracować z nim nie musi, więc nie pracuje.

Co innego kadra Rosji: od dekady Siergiej Grankin jest w niej niezbędnym elementem układanki. Tak samo było również w Dynamie Moskwa, aż latem tego roku agent siatkarza przekazał szokującą informację, że Grankin odchodzi do Biełogorie Biełgorod. Bezpośrednim powodem był konflikt z trenerem Jurijem Mariczewem. Podczas meczów dochodziło między nimi do otwartych spięć. - Ktoś musiał odejść  - komentował całą sytuację siatkarz. - Trener zupełnie nie wsłuchiwał się w to, co mam do powiedzenia jako kapitan. Szefowie klubu nie chcieli, by konflikt się pogłębiał, więc odszedłem.

Na Władimira Alekno Grankin nigdy otwarcie się nie skarżył. Z biegiem lat stosunki między nimi nieco się ociepliły, a siatkarz opowiadał, ze Alekno się zmienił i trafia do niego jego trenerska filozofia. - W reprezentacji gramy bez wynagrodzenia. Pierwszą rzeczą jaką zrobił Alekno po objęciu kadry, to było pytanie do każdego z osobna: "Czy jesteś gotowy grać za darmo". Żaden mu nie odmówił. Uważam, że tak jest prawidłowo".

Pieniądze to temat, który często przewija się w wywiadach z Grankiem. - Nie żebrałem, ale były naprawdę ciężkie czasy - wspomniał swoje dzieciństwo w rozmowie z Jewgienijem Lewkowiczem w 2013. - Kiedy dorastałam, mój ojciec pracował w fabryce, a pod koniec lat 80. przez jakiś czas w ogóle nie otrzymywał wynagrodzenia. W domu było tylko jedzenie i tylko to. Na tydzień ojciec dawał mi 10 rubli. Wystarczało, aby pojechać do szkoły sportowej autobusem i wrócić z powrotem. Ale ja przez całe miasto szedłem na piechotę, by zaoszczędzić. Kiedy przyjechałem do Jarosławia, podpisałem mój pierwszy kontrakt na 370 rubli miesięcznie. Będąc już zawodnikiem Dynama Moskwa i grając w kadrze, z premii za drugi miejsce w Lidze Światowej kupiłem sobie Hondę Accord. Pomyślałem: ależ jestem bogaty!

Kolejny temat, który Grankin porusza bez ogródek to seks. Otwarcie opowiada jak to z kolegami lubił wypożyczać filmy dla dorosłych i skarżył się na zbyt cienkie ściany w akademiku. Lubi się przechwalać swoimi podbojami miłosnymi w czasach studenckich. Zupełnie nie przeszkadza mu to, że jest szczęśliwym mężem i ojcem. Siatkarz twierdzi, że od ukończenia 18 lat jest zdeklarowanym monogamistą, ale wcześniej używał życia. - W młodości, zanim poznałem żonę, dużo się zabawiałem. Ale jestem odpowiedzialny, regularnie raz na pół roku przechodziłem badania lekarskie i nigdy na nic nie chorowałem - opowiadał w wywiadzie dla "The Rolling Stones". - Jeśli seks to tylko z prezerwatywą, bez dyskusji.

Jedynym zabezpieczeniem dla Siergieja Grankina podczas mistrzostw Europy w Polsce będzie równie doświadczony, siatkarko, Aleksander Butko. I medal medalem, ojczyzna ojczyzną, ale za ewentualny triumf w turnieju na cały zespół czekać będzie niezła nagroda od federacji. Może nie 200 tysięcy euro, jakie dostali za wygranie igrzysk w Londynie w 2012, ale na pewno Rosjanie będą gryźć parkiet w każdym meczu. Siergiej Grankin będzie ostatnim, który się podda.

Komentarze (0)