ME 2017 w siatkówce: Ferdinando De Giorgi: Sport drużynowy to nie matematyka

Na konferencji prasowej niespełna dobę po porażce reprezentacji Polski ze Słowenią w barażu mistrzostw Europy trener Ferdinando De Giorgi nie ukrywał swojego rozczarowania.

Ola Piskorska
Ola Piskorska
Ferdinando De Giorgi WP SportoweFakty / Anna Klepaczko / Na zdjęciu: Ferdinando De Giorgi

Kadra Polski nie ugrała nawet seta w barażu do ćwierćfinału ME 2017 przeciwko Słowenii i pożegnała się z turniejem. Dzień później trener Ferdinando De Giorgi podsumował występ jego drużyny.

- Z pewnością trudno w takim momencie podchodzić do tego tematu. Wczoraj jako drużyna próbowaliśmy, ale nie udało nam się zwyciężyć. Dzisiaj miałem już spotkanie ze swoimi zawodnikami, ze sztabem, podziękowałem im za te ostatnie miesiące naprawdę ciężkiej i intensywnej pracy oraz wielkie poświęcenie. Muszę podziękować całemu światu siatkarskiemu w Polsce, kibicom - wykazali się entuzjazmem, dali nam wielką satysfakcję i należą im się podziękowanie za to, że byli z nami - powiedział włoski szkoleniowiec.

De Giorgi nie ukrywał swojego żalu. - Jesteśmy rozczarowani. Na pewno po takim turnieju jest dużo myśli i dużo czasu, by szczegółowo podsumować nasza pracę. Na pewno rezultaty nie odzwierciedlają tego, jak pracowaliśmy, z jaka intensywnością i przynoszą rozczarowanie. Jednak jest to sport drużynowy, a nie matematyka, żeby przenieść na parkiet to, co wypracowaliśmy - ocenił Włoch.

Bardziej wylewny był kapitan zespołu. - Na pewno ten sezon upłynął nam pod znakiem rozczarowań. Najpierw Liga Światowa, którą przegraliśmy, w której tak naprawdę graliśmy słabo. Tak samo wyglądały mistrzostwa Europy, mimo dwóch zwycięstw w Gdańsku, w których było widać ogień w naszych oczach. Wczoraj już tego zabrakło. Oczywiście wszystko mogło wyglądać lepiej. My włożyliśmy dużo pracy, dużo serca, dużo potu w to aby osiągnąć sukces - powiedział Michał Kubiak.

29-latek przyznał, że jest to bardzo ciężkie, bowiem w ostatnich latach regularnie kończyli turnieje bez sukcesu mimo włożonej pracy. - Nie wiem ile razy jeszcze będziemy musieli mówić, że tak ciężko pracujemy, jest fajnie i dobrze, a na koniec i tak wyjeżdżamy z niczym. Jest to nie pierwszy raz, więc musimy przemyśleć niektóre sytuacje i wyciągnąć odpowiednie wnioski i pomyśleć co dalej. Każdy z nas na pewno zapamięta ten okres przygotowawczy, gdzie trenowaliśmy chyba najdłużej w swoim życiu - ja na pewno - i to też nie wypaliło. Musimy zastanowić się dlaczego to nie wypaliło - oświadczył.

Na zakończenie swojego wystąpienia doświadczony przyjmujący podziękował wszystkim, a zwłaszcza fanom Biało-Czerwonych. - Chciałbym z tego miejsca podziękować przede wszystkim kibicom, którzy byli z nami na dobre i na złe, nawet mimo tej porażki na PGE Narodowym. Oni przychodzili do hali w Gdańsku, jak i tutaj w Krakowie, dopingowali nas i starali się pomóc. Dzisiejsze spotkanie pokazuje jak dużym zainteresowaniem cieszy się nasz sport w tym kraju, sądząc po liczbie dziennikarzy. Jeszcze raz dziękujemy i pozostaje nam odpocząć, a następnie trenować dalej, trenować i jeszcze raz trenować, żebyśmy doszli do takiego momentu, że z każdego turnieju będziemy wracać jako zespół przynajmniej z pierwszej czwórki, bo po to to wszystko robimy i wszyscy chcemy aby tak to się kończyło - powiedział kapitan.

ZOBACZ WIDEO: Piotr Gruszka: Nie mieliśmy żadnych argumentów
Czy sztab szkoleniowy reprezentacji Polski wymaga zmian?

zagłosuj, jeśli chcesz zobaczyć wyniki

Już uciekasz? Sprawdź jeszcze to:
×
Sport na ×