Wielką karierę przerwał tragiczny wypadek. 12 lat temu zginął Arkadiusz Gołaś

16 września 2005 roku, na autostradzie pod Klagenfurtem, polska siatkówka straciła jednego z najlepszych środkowych w historii. Wtedy w wypadku samochodowym zginął Arkadiusz Gołaś.

Łukasz Witczyk
Łukasz Witczyk
Arkadiusz Gołaś / Na zdjęciu: Arkadiusz Gołaś

To była jedna z największych tragedii w polskim sporcie. Arkadiusz Gołaś był wtedy na szczycie. Obdarzony dużym talentem siatkarz ruszył na podbój włoskiej ligi. Był w drodze na prezentację swojej nowej drużyny - Lube Banca Macerata. Prezentację, która zamieniła się w stypę. Tam miał rozwinąć swoje umiejętności, zostać najlepszym środkowym na świecie. Wcześniej grał w klubie z Padwy, gdzie dostrzeżono jego ogromne możliwości. W Maceracie miał walczyć o trofea.

21 lipca 2005 roku w częstochowskim kościele pw. św. Maksymiliana Marii Kolbego wziął ślub z wieloletnią partnerką - Agnieszką. Uroczystość ta odbyła się nietypowo, bo w czwartek. Powodem takiego terminu były spotkania i zgrupowania reprezentacji Polski, której Gołaś był czołowym graczem. Świadkiem na ślubie był jego przyjaciel z czasów gry dla AZS-u Częstochowa, Krzysztof Ignaczak. - Okolice września to zawsze dla mnie trudny czas - mówił w jednym z wywiadów "Igła". - To był prawdziwy przyjaciel, takich można zliczyć na palcach jednej ręki - dodał mistrz świata z 2014 roku.

Jego menedżerem był Ryszard Bosek. Dbał o rozwój siatkarza. Przed wyjazdem do Włoch prosił małżeństwo Gołasiów o wiadomość przy każdej przekroczonej granicy. Po planowanej godzinie wyjazdy z Austrii smsa nie było.

- Nigdy nie zapomnę tej nocy, tego poranka. Wieczorem Arek z żoną Agnieszką byli u mnie w domu. Wyjeżdżali do Włoch, chcieli się pożegnać. Mieli nowy, bezpieczny samochód, nie było powodów, aby się martwić. Mimo wszystko prosiłem, aby uważali i z każdej granicy wysyłali mi SMS-a. Arek mówił, że bez sensu, bo będzie mnie budził w nocy sygnał przychodzących wiadomości. Uparłem się - mówił w wywiadzie udzielonym WP SportoweFakty Bosek.

ZOBACZ WIDEO Maria Andrejczyk o kontuzji: To frustrujące! Ja już rwę się do rzucania

Częstochowa drugim domem

Arkadiusz Gołaś urodził się 10 maja 1981 roku w Przasnyszu, ale wychował się w Ostrołęce. Tam w wieku 10 lat rozpoczął siatkarskie treningi. Jego talent dostrzeżono w MOS-ie Warszawa, kuźni talentów. Z tym zespołem sięgnął po srebrny medal mistrzostw Polski kadetów i juniorów, a także złoto w tej drugiej kategorii wiekowej. Reprezentował również Polskę na mistrzostwach świata kadetów w Rijadzie, gdzie Biało-Czerwoni wywalczyli brązowe krążki. Wielka kariera stała przed nim otworem.

Kolejnym jego klubem był AZS Częstochowa. Klub, który na przełomie wieków stanowił o sile polskiej siatkówki. Wtedy o grze w Częstochowie marzył każdy młody siatkarz, który chciał rozwinąć swoje umiejętności. Tak stało się z Gołasiem. Z AZS-u szybko trafił do reprezentacji Polski, a eksperci zachwycali się jego możliwościami. - Siatkarz o stratosferycznym zasięgu - mówił o nim legendarny Zdzisław Ambroziak.

Częstochowa była jego drugim domem. Spędził tutaj cztery lata, ale był to dla niego przełomowy okres w życiu. Tu poznał swoją żonę i rozwinął swoją karierę. Do AZS-u przychodził jako młody i utalentowany zawodnik, a klub opuszczał jako gwiazda reprezentacji Polski.

- Transfer do Serie A to dla mnie spełnienie marzeń - mówił Gołaś po podpisaniu umowy z Sempre Volley Padwa. Nie trafił do czołowego zespołu, jego ambicje były znacznie wyższe. Ale już po roku spędzonym we Włoszech walczyło o niego kilka czołowych drużyn. Wybór padł na Lube Banca Macerata. Jak mówił Ryszard Bosek - siatkarka FC Barcelona.

Prezentacja jak stypa

W Maceracie z Gołasiem wiązali ogromne nadzieje. Z niecierpliwością czekali na jego przyjazd na przedsezonową prezentację. Tłumy kibiców chciały zdobyć autograf przyszłej gwiazdy siatkówki, mieć wspólne zdjęcie. Gdy ogłoszono informację o tragicznej śmierci 24-letniego siatkarza, wszyscy zalali się łzami.

W miejscowości Griffen, położonej nieopodal Klagenfurtu, samochód prowadzony przez Agnieszkę Gołaś nagle zjechał w prawo i uderzył w podstawę bariery dźwiękoszczelnej. Arkadiusz Gołaś nie przeżył wypadku. 16 września 2005 roku na zawsze zapisał się czarnymi zgłoskami w historii nie tylko polskiej siatkówki.

Pogrzeb Gołasia odbył się 22 września w Ostrołęce. W jego intencji odbyła się także msza święta w Częstochowie. Tamtejsza archikatedra wypełniła się po brzegi kibicami AZS-u, ale także osobami, które sportu nie lubią. Chcieli jednak pożegnać wybitnego siatkarza, który w wieku 24 lat miał na swoim koncie 141 występów w pierwszej reprezentacji. - Śp. Arkadiusz Gołaś z kadry narodowej dostał powołanie do kadry niebiańskiej... - mówił podczas pogrzebu ksiądz Edward Pień.

Nigdy o Tobie nie zapomnimy

O Gołasiu pamięta całe siatkarskie środowisko. Fani częstochowskiego AZS-u wywieszali na spotkaniach ligowych flagę zadedykowaną tragicznie zmarłemu reprezentantowi Polski. "Umarłych wieczność trwa dokąd pamięcią im się płaci" - głosi napis na biało-zielonej fladze. W Hali Sportowej Częstochowa mieści się specjalna gablota poświęcona Gołasiowi.

W 2006 roku polscy siatkarze podczas mistrzostw świata w Japonii zdobyli srebrny medal. Zadedykowali go Gołasiowi, a na podium wyszli z numerem 16. Właśnie z nim grał środkowy. Zdjęcie z podium obiegło cały świat. Z "16" w Maceracie grali też Sebastian Świderski i Bartosz Kurek.

Co roku odbywa się też Memoriał im. Arkadiusza Gołasia. W tym roku jego gospodarzem będzie Murowana Goślina, a w turnieju zagrają Berlin Recycling Volleys, Jastrzębski Węgiel, Onico Warszawa oraz GKS Katowice.

Czy Arkadiusz Gołaś byłby najlepszym środkowym na świecie?

zagłosuj, jeśli chcesz zobaczyć wyniki

Już uciekasz? Sprawdź jeszcze to:
×
Sport na ×