Zmęczenie długim sezonem, roztargnienie czy zlekceważenie rywala - nikt, kto śledził na żywo poczynania siatkarzy walczących o pierwsze zwycięstwo w konfrontacji decydującej o ostatnim miejscu w PlusLidze nie potrafił znaleźć odpowiedzi na pytanie, co stało się z podopiecznymi Jana Sucha w drugiej i trzeciej odsłonie. Radomianie prezentowali się niesamowicie chimerycznie, sprawiając chwilami wrażenie, jak gdyby po stracie przez BBTS rozgrywającego uwierzyli, że mecz wygra się sam.
Tymczasem przeciwności losu paradoksalnie niemal zawsze wzmagały dodatkową mobilizację w szeregach ekip prowadzonych przez Grzegorza Wagnera. Tak było i tym razem. Michał Jaszewski wespół z Pawłem Mikołajczakiem bezlitośnie wykorzystywali każdy błąd radomian. A te mnożyły się z akcji na akcję. Nic więc dziwnego, że chwilami trener Such odwracał głowę od boiska, żeby nie widzieć kaleczenia siatkarskiego dzieła przez swoich podopiecznych.
W czwartej i piątej partii mógł jednak w miarę spokojnie oglądać pojedynek, bowiem sytuacja wróciła do normy i radomianie mogli cieszyć się ze zwycięstwa. Jeżeli jednak w sobotę nie chcą przeżyć dodatkowych emocji, muszą wyzbyć się błędów, zwłaszcza w przyjęciu.
Sobotnia konfrontacja rozpocznie się o godzinie 18. Tak jak i w piątek kibice będa mogli obejrzeć ją za darmo.
JADAR RADOM - BBTS BIELSKO-BIAŁA 3:2 (25:23, 23:25, 21:25, 25:20, 17:15)
Jadar: Salas, Pawliński, Kosok, Żaliński, Hernandez, Terlecki, Stańczak (libero) oraz Macionczyk, Domonik, Owczarski, Słomka.
BBTS: Pająk, Tomczyk, Kałasz, Mikołajczak, Jaszewski, Gaca, Sufa (libero) oraz Jajszczak, Kusaj, Bielicki.