ME 2017 kobiet: Rosjanki na czele grupy C. Wyłoniły się rywalki Polek w barażu

Krzysztof Sędzicki 25 Września 2017, 21:21

Materiały prasowe / CEV / Reprezentacja Rosji siatkarek

Rosyjsko-bułgarski pojedynek decydował o tym, kto wygra grupę C i zyska tym samym awans do ćwierćfinału i - co za tym idzie - kilka dni odpoczynku. Bardzo wiele wskazywało na to, że ten zaszczyt przypadnie siatkarkom z Bałkanów, bo dwukrotnie obejmowały prowadzenie w tym meczu.

• ME 2017 kobiet. Azerki pokonały Niemki i awansowały do ćwierćfinału. Biało-Czerwone na drugiej pozycji

Sporo walki i emocji można było zobaczyć w trzeciej odsłonie, w której początkowo inicjatywa leżała po stronie Bułgarek, później kontrolę przejęły Rosjanki, a następnie znów podopieczne Iwana Dimitrowa podkręciły tempo i wygrały 25:23. Wydawało się, że Elicja Wasilewa wraz z koleżankami uwieńczą dzieło w czwartym secie, zwłaszcza, że na pierwszej przerwie technicznej prowadziły 8:3. Po raz kolejny odwróciły się losy seta, głównie za sprawą Tatiany Koszeliewej, która tylko w tej części gry zdobyła 10 oczek. A jej zespół zwyciężył do 21.

Siatkarki obu ekip raz jeszcze zabrały obserwatorów tego meczu na rollercoaster, bo w kilka minut z 7:4 dla Bułgarii zrobiło się 15:13 i 3:2 dla Rosji. Warto odnotować, że te drugie w całym spotkaniu zdobyły aż 23 punkty blokiem.

Rosja - Bułgaria 3:2 (21:25, 25:20, 23:25, 25:21, 15:13)

Rosja: Filisztinskaja (2), Koszeliewa (23), Zariażko-Koroliewa (18), Gonczarowa (17), Woronkowa (11), Fetisowa (9), Tretjakowa (libero) oraz Kosianienko (1), Parubec (6), Frołowa, Kriuczkowa (libero).

Bułgaria: Kitipowa (3), Rabadżijewa (12), Rusewa (13), Dimitrowa E. (6), Wasilewa (25), Simeonowa (6), Filipowa (libero) oraz Dimitrowa G. (11), Todorowa (libero), Dimitrowa N. (6), Paskowa, Nenowa (3).

---

Drugi mecz grupy i jednocześnie ostatnie spotkanie dnia w Baku miało dać odpowiedź na dwa bardzo ważne pytania: "kto pożegna się z turniejem już po fazie grupowej?", a także "kto będzie rywalem polskich siatkarek w barażu o ćwierćfinał?". Teoretycznie faworytkami były Turczynki, ale do samego końca nie było to przesądzone.

Pierwsza godzina rywalizacji wskazywała jednak na podopieczne Giovanniego Guidettiego, które od początku postawiły na twardą grę blokiem i dość równomiernie rozkładały atak pomiędzy skrzydłowe i środkowe. To przyniosło dość pewne zwycięstwa w dwóch pierwszych partiach - do 20 i 19.

W trzecim secie reprezentantki Turcji się nieco rozluźniły, a do głosu zaczęły dochodzić Ukrainki. Sygnał do ataku dała Karyna Denisowa, która tylko w tej partii zdobyła dziewięć punktów. W drugiej części seta ekipa znad Bosforu przestała dotrzymywać kroku rywalkom i ostatecznie uległa 20:25.

Przebieg wypadków w czwartej odsłonie sugerował, że zwycięstwo i awans Turczynek do baraży był już niemal przesądzony, ale słowo "niemal" okazało się kluczowe. Czwarty zespół ostatnich Mistrzostw Europy był już na ostatniej prostej i prowadził 19:11, ale całą przewagę stracił w ciągu dwunastu akcji (21:21). Przy piłce meczowej dla Turcji była jeszcze szansa na remis, ale atak po ukraińskiej stronie nie zmieścił się między antenkami, co wykazał dopiero challenge.

W grze pozostały więc reprezentantki Turcji, które wygrały 3:1, choć nie można powiedzieć, że to zwycięstwo przyszło łatwo. W batalii o ćwierćfinał zespół prowadzony przez Giovanniego Guidettiego zmierzą się z reprezentacją Polski.

Turcja - Ukraina 3:1 (25:20, 25:19, 20:25, 25:23)

Turcja: Aydemir Akyol (2), Ozsoy (18), Akman Caliskan (13), Uslupehlivan (12), Kirdar (10), Erdem Dundar (16), Orge (libero) oraz Alikaya, Boz (3), Baladin, Sebnem Akoz (libero).

Ukraina: Peretiatko (5), Kodola (15), Dorsman (1), Szernucha (3), Stjepaniuk (8), Truszkina (16), Delros (libero) oraz Denysowa (17), Mołodcowa (3), Kozłowa, Kiriczenko, Stjepanczuk (libero).

  ZOBACZ WIDEO Jacek Kasprzyk: Trener De Giorgi nie widział swojej winy, tego mi zabrakło