- Cieszę się oczywiście, że zagrałem w spotkaniach, w których wywalczyliśmy finał, ale ta radość nie jest pełna. Bardzo poważnej kontuzji barku doznał bowiem Łukasz Perłowski - mówi po awansie do finału przyjmujący Resovii Marcin Wika.
Zawodnik podkreśla, że jego zespół doskonale zdawał sobie sprawę z tego, jak ciężka walka go czeka. - Przed meczem cały czas powtarzaliśmy sobie, że to nie będzie łatwe spotkanie i trzeba będzie zostawić sporo zdrowia na parkiecie. Jesteśmy jednak bardzo dobrze przygotowani do całego sezonu i również na takie pięciosetowe spotkania - zaznacza Wika.
Siatkarz nie ukrywa, że w tie-breaku dużą rolę odgrywała sfera psychiczna. - Wiara czyni cuda, Tie-break był już praktycznie przez nas przegrany. Gdybyśmy nie wierzyli to byśmy się poddali i przegrali - zaznacza.
Teraz Resovię czekają spotkania finałowe ze Skrą. Od czasu powrotu do siatkarskiej ekstraklasy przed kilkoma laty Resovia jeszcze nigdy z bełchatowską drużyną nie wygrała. - Nie jesteśmy faworytem, ale na pewno będziemy walczyć. W półfinałach jednak także nie byliśmy faworytami, to ZAKSA skończyła fazę zasadniczą przed nami, na drugim miejscu - podkreśla Wika.
Zawodnik zaznacza, że chociaż cel na ten sezon, jakim było zdobycie medalu został już osiągnięty, jego zespół do spotkań ze Skrą nie zamierza podchodzić na luzie. - Rok temu, kiedy grałem w Częstochowie tak właśnie było i wiadomo jak się skończyło. Grając ze Skrą trzeba być skoncentrowanym na 100%. Mam nadzieję, że wreszcie przełamiemy naszą niekorzystną z nimi passę i wygramy - kończy.