W Treflu Gdańsk zabrakło energii. "Nie wiem, co mieliśmy w głowach"

WP SportoweFakty / Olga Król / Na zdjęciu: Artur Szalpuk
WP SportoweFakty / Olga Król / Na zdjęciu: Artur Szalpuk

Trefl Gdańsk w 4. kolejce PlusLigi we własnej hali 0:3 uległ GKS-owi Katowice. Analizując przyczyny tak niefortunnego dla gdańszczan wyniku, Artur Szalpuk i Piotr Nowakowski wskazywali brak energii na boisku.

Wyraźną dominację GKS-u Katowice w starciu z Treflem Gdańsk zdecydowanie można nazwać niespodzianką. - Po wynikach pozostałych meczów widać, że ta liga w ogóle jest dziwna - przyznał po spotkaniu Artur Szalpuk, przyjmujący gdańskiej ekipy. - Każdy może wygrać z każdym.

- Myślę, że popełniliśmy błąd w podejściu do tego meczu. Musimy każdego rywala traktować tak samo - nikt się przed nami przecież nie położy. Nie mówię, że byliśmy zbyt pewni siebie, ale w pierwszym secie na pewno nie było w nas energii, która być powinna. Paradoksalnie, dopiero w trzeciej partii, która w naszym wykonaniu był najgorsza, włożyliśmy w grę najwięcej serca. Właściwie nie wiem, co mieliśmy w głowach - opowiadał zawodnik, który z 63-procentową skutecznością w ataku był jednym z jaśniejszych punktów drużyny. 

- W tym meczu niestety zupełnie nie było widać na boisku walecznych lwów - zgodził się z kolegą Piotr Nowakowski, który sam również może zaliczyć swój występ do udanych. Dobrze radził sobie w ataku, ale przede wszystkim przysłużył się swojemu zespołowi blokiem - w tym elemencie zdobył aż pięć punktów. - Zerkam w statystyki i nie rozumiem, czemu przegraliśmy - dziwił się nieco środkowy.

Po chwili zastanowienia był jednak w stanie wskazać przyczyny porażki. - Rywale bardzo dobrze i mocno zagrywali, a my mieliśmy w tym elemencie problemy. Marcin Komenda, który ma już przecież małe doświadczenie reprezentacyjne, przy dobrym dograniu na środek siatki mógł się trochę pobawić. Nasze błędy też na pewno zaważyły na wyniku - analizował.

Najbardziej gdańszczanie mogli żałować drugiej odsłony. Prowadzili w niej już 23:19, by stracić sześć punktów z rzędu. - Jeśli chodzi o końcówkę drugiej partii a, to ja zupełnie nie mam pojęcia, co się stało. Całość wyglądała przyzwoicie, ale ostatnie momenty wszystko zepsuły. Dawno nie przegrałem seta w taki sposób - komentował Szalpuk. - Sami nie wykorzystaliśmy swoich okazji - dodał Piotr Nowakowski.

Już w środę, 18 października, siatkarzy z Trójmiasta czeka kolejne trudne zadanie. Zmierzą się z Jastrzębskim Węglem. - Z jastrzębianami spodziewamy się jeszcze cięższego meczu. Żeby myśleć o szansach na dobry rezultat, musimy poprawić własną grę - zapowiedział młody przyjmujący, który w poprzednim sezonie reprezentował barwy PGE Skry Bełchatów i właśnie w starciu przeciwko graczom z Jastrzębia-Zdroju wywalczył awans do finału PlusLigi. - Trzeba zagrać na maksimum swoich możliwości - potwierdził Nowakowski.

ZOBACZ WIDEO SSC Napoli nie zwalnia tempa! Zobacz skrót meczu z AS Roma [ZDJĘCIA ELEVEN]

Komentarze (2)
avatar
Andrzej Redzko
15.10.2017
Zgłoś do moderacji
0
0
Odpowiedz
Kazdy moze wygrac z kazdym. To usrednienie poziomu jest niekorzystne dla jakosci.Bedzie troche szaro.Moze to dobrze dla mlodziezy- bedzie wiecej grala. 
avatar
Andrzej Redzko
15.10.2017
Zgłoś do moderacji
0
0
Odpowiedz
Wydaje mi sie ,ze obecna Plus Liga slabsza od poprzednich.Wlasnie dlatego ,ze kazdy moze wygrac z kazdym.