I wszystko jasne - podsumowanie 22. kolejki I ligi kobiet

W ostatniej kolejce I ligi kobiet nie obyło się bez emocji, gdyż aż w trzech z pięciu spotkań dochodziło do rozegrania pięciu setów. Dosyć nieoczekiwane zwycięstwo nad Sokołem Chorzów odniosły zawodniczki z Polic. W pozostałych spotkaniach wygrywali już faworyci, jednak w niektórych przypadkach zwycięstwa nie przyszły im łatwo.
Artur Róg
Artur Róg

Skra Bełchatów - SPS Politechnika Częstochowa 3:2 (25:22, 26:24, 20:25, 21:25, 15:11)
Zawodniczki z Częstochowy sprawiły niespodziewanie dużo problemów w pojedynku z faworyzowaną Skrą. Pierwsze dwa sety nie wskazywały jednak, że zespoły będą musiały podzielić się pulą trzech punktów. W pierwszej partii gospodynie nie miały większych problemów pokonaniem niżej notowanych rywalek, jednak drugi set wygrana na przewagi zwiastowała, że częstochowianki nie zamierzają się poddać. W dwóch kolejnych odsłonach meczu górą były już zawodniczki Janusza Majkusiaka, które zaczęły grać dużo skuteczniej w ataku i lepiej w obronie. Bełchatowianki zdołały się jednak ?obudzić?, gdy przyszedł czas na piąty set. Powróciły do swojego początkowego stylu gry i zawodniczki spod Jasnej Góry nie miały już zbyt wiele do powiedzenia.

Chemik Police - Sokół Chorzów 3:2 (25:23, 26:24, 19:25, 26:28, 15:10)
To kolejne spotkanie, w którym kibice mogli obserwować aż pięć setów, jednak tym razem wynik jest jeszcze większą niespodzianką niż to było pierwszego Bełchatowie. Większość pierwszego seta przebiegała pod dyktando chorzowianek, jednak zawodniczki z Polic zagrały bardzo dobrze w końcówce i zdołały przechylić szalę zwycięstwa na swoją stronę. Druga partia nie różniła się zbytnio od swojej poprzedniczki, bo i tym razem w ostatnich piłkach górą były miejscowe. Wielka niespodzianka wisiała w powietrzu, jednak set trzeci i czwarty wygrały siatkarki Sokoła. Szczególnie interesująco było w czwartej odsłonie meczu, gdyż zespoły w końcówce stoczyły emocjonującą walkę. Zawodniczki Chemika mimo tego, że zwycięstwo za trzy punkty wymknęło się im z rąk, nie zamierzały się załamywać. Na tie-breaka wyszły bardzo zmobilizowane i dzięki temu odniosły ciężko wywalczone zwycięstwo.

PLSK Pszczyna - Wisła Kraków 0:3 (16:25, 17:25, 21:25)
W tym spotkaniu nie mogło dojść do żadnej niespodzianki, gdyż spotkały się ze sobą dwie drużyny o całkowicie innych celach na ten sezon. Jak każdy dobrze wie krakowianki walczą o awans do Ligi Siatkówki Kobiet, a zawodniczki z Pszczyny prawdopodobnie po krótkiej przygodzie z I ligą będą musiały wrócić do niższej klasy rozgrywkowej. W pierwszych dwóch setach gra układała się dosyć schematycznie. Zawodniczki Krzysztofa Mazurka przez większość czasu prowadziły różnicą kilku punktów, jednak z czasem traciły tą przewagę, nie dopuszczając jednak do objęcia prowadzenia przez gospodynie. Ostatecznie udało się im jednak odnieść przekonujące zwycięstwa. Ostatnia jak się później okazało partia przyniosła najwięcej emocji, gdyż w pewnym momencie pszczynianki prowadziły różnicą pięciu punktów, jednak nawet to nie zagwarantowało im wygranej.

SMS Sosnowiec - Gwardia Wrocław 1:3 (16:25, 27:25, 18:25, 16:25)
Jak łatwo można było się spodziewać zawodniczki lidera I ligi kobiet nie miały zbyt wielkich problemów z pokonaniem uczennic ze Szkoły Mistrzostwa Sportowego, które mimo wszystko potrafiły nawiązać walkę w jednym secie z bardzo mocnym przeciwnikiem. W pierwszej partii wrocławianki całkowicie dominowały na parkiecie, wygrywając wysoko, różnicą dziewięciu punktów. Drugi set był już zupełnie inny. Zawodniczki z Sosnowca robiły, co mogły, by nadążyć za Gwardią i trzeba przyznać, że im się to udało, gdyż w końcówce okazały się lepsze od faworyzowanych przeciwniczek. W dwóch ostatnich nie miały już takiego szczęścia, gdyż wyraźnie zdenerwowane straconym setem zawodniczki Rafała Błaszczyka skutecznie je wypunktowały.

Budowlani Toruń - Piast Szczecin 2:3 (25:10, 27:29, 22:25, 25:16, 7:15)
Spotkanie o przysłowiową ?pietruszkę? przyniosło sporo emocji, gdyż kibice w Toruniu kolejny raz byli świadkami rozegrania pięciosetowego pojedynku. Początek meczu nie zapowiadał jego dalszego przebiegu, gdyż zawodniczki z Torunia wręcz zmiażdżyły swoje przeciwniczki. Kolejny set był już znacznie lepszy w wykonaniu zawodniczek Piasta Szczecin. Po zakończeniu trzeciej odsłony spotkania, która również padła łupem przyjezdnych wydawało się, że szczecinianki pójdą za ciosem i zapiszą na swoje konto kolejne trzy punkty. Jednak nic bardziej mylnego, bo torunianki znów wysoko wygrały. Siatkarki ze Szczecina nie zraziły się przegranym setem i do tie-breaka przystąpiły z nowymi siłami. Opłaciło się im to, gdyż tym razem to one były górą i mogły cieszyć się z dwóch punktów zdobytych w meczu z wymagającym przeciwnikiem.

AZS KSZO Ostrowiec Świętokrzyski - pauza

Już uciekasz? Sprawdź jeszcze to:
×
Sport na ×