Siatkarzom Łuczniczki Bydgoszcz obecne rozgrywki kompletnie się nie układają. Po tym jak zespół objął Jakub Bednaruk, działacze i kibice wiele sobie obiecywali po nowym sezonie. Tymczasem drużyna zawodzi i praktycznie pewne jest, że zmuszona będzie walczyć o utrzymanie. Co gorsza, z każdym kolejnym tygodniem ekipie znad Brdy nie ubywa problemów, wręcz przeciwnie, grono kontuzjowanych powiększa się.
W zespole z grodu Kazimierza Wielkiego od kilku tygodni nie mogą występować Mateusz Sacharewicz i Henrique Batagim. Doświadczony środkowy z powodu odnowienia się kontuzji mięśni brzucha, zmuszony jest pauzować kilka tygodni. Do gry wróci więc najprawdopodobniej w rundzie rewanżowej. W przypadku Brazylijczyka, sytuacja jest bardziej skomplikowana, bowiem mimo pozytywnych opinii lekarzy, siatkarz nadal nie powrócił do pełnego treningu.
Sytuację zespołu, w ostatnim czasie, dodatkowo pogorszyła informacja o problemach zdrowotnych Piotra Sieńko. Rozgrywający zespołu, z powodu zapalenia wyrostka robaczkowego, niezdolny będzie do gry przez kilka tygodni. W tej sytuacji sztab szkoleniowy postanowił poszukać alternatywy. Jednym z rozwiązań jest powrót na parkiet obecnego szkoleniowca Jakuba Bednaruka.
- Prawdopodobnie będziemy musieli kupić rozgrywającego. Piotrek Sieńko miał wycinany wyrostek robaczkowy, także wszystko co mogło się wydarzyć najgorszego w zespole, zdarzyło się teraz - powiedział po porażce z Treflem Gdańsk Jakub Bednaruk.
ZOBACZ WIDEO: Jerzy Górski: Byłem w wielkim głodzie narkotycznym. Lekarze bali się, czy nie zejdę
- Próbowaliśmy mnie zgłosić od rana, żeby w przypadku, gdyby cokolwiek się stało Ediemu (Edgardowi Goasowi - dop. aut.), ktokolwiek wszedł na boisko. Ja trenuję z zespołem od pewnego czasu, więc chodziło o to, aby nie było obciachu, że wchodzi środkowy na rozegranie. Niestety okazało się, że związek nie chciał podbić naszej karty, ponieważ w systemie widnieję jeszcze jako zawodnik Trefla Gdańsk - przyznał kandydat na selekcjonera reprezentacji Polski.
Szkoleniowiec zespołu z Bydgoszczy przyznaje, że jego powrót na parkiety PlusLigi, to jedno z rozwiązań branych pod uwagę przy wzmacnianiu zespołu. Od kilku dni na testach przebywa także reprezentant Azerbejdżanu, który miałby zwiększyć potencjał na lewym skrzydle. Decyzja w sprawie ewentualnego angażu ma zapaść do końca tygodnia.
- Mamy pozwolenie od prezesa, aby wzmocnić zespół. Rozmawiałem już z jednym rozgrywającym. Zdaję sobie sprawę z tego, że moja pozycja jest gorąca, bo przyszedłem tutaj w innych celach, niż żeby robić punkty. Wiedziałem jednak o tym podpisując kontrakt, zdając sobie sprawę z tego, jaki jest budżet. Poszedłem na pełne ryzyko ze świadomością, że albo zrobię wynik, albo coś nie wypali - powiedział szkoleniowiec Łuczniczki Bydgoszcz.