Krystyna Strasz: Kiedyś byłam myślami trochę w Łodzi, trochę w Dąbrowie

WP SportoweFakty / Justyna Serafin / Krystyna Strasz
WP SportoweFakty / Justyna Serafin / Krystyna Strasz

Sentymentalny powrót wieloletniej libero MKS-u Dąbrowa Górnicza do rodzinnego miasta wypadł okazale. ŁKS Commercecon Łódź, w którym występuje Krystyna Strasz, potwierdził zwycięstwem 3:1 swoje wysokie aspiracje.

Michał Kaczmarczyk, WP SportoweFakty: Kontynuujecie zwycięski marsz w tym sezonie ekstraklasy. W Dąbrowie Górniczej nie obyło się bez potknięć, ale macie trzy punkty. 

Krystyna Strasz, libero ŁKS-u Commercecon Łódź: Na razie wygląda to naprawdę nieźle, to jest nasze bodajże jedenaste zwycięstwo z rzędu. Gromadzimy cenne punkty i na razie wywiązujemy się z tego dobrze. Mówiąc szczerze, nie spodziewałyśmy się takiego wyniku i miejsca w tabeli, ale będziemy "szarpać" tak długo, jak tylko będzie się dało.

Były momenty w tym meczu, że uciekała nam koncentracja i robiłyśmy naprawdę dużo błędów, ale tym bardziej cieszę się z wyniku, bo ostatnie mecze przed świętami wychodzą różnie i choćby za czasów gry w MKS-ie miałam nieraz okazję o tym się przekonać.

[b]

Po meczu pierwszego i ostatniego zespołu w tabeli należałoby oczekiwać bardzo jednostronnego przebiegu. Tymczasem MKS Dąbrowa Górnicza zagrał jedno z lepszych spotkań w sezonie i trochę napędził wam strachu. [/b]

Dziewczyny pokazały swoją ambicję, zwłaszcza w obronie,. gdzie wyciągnęły naprawdę sporo piłek. Potem mogły z nich wyprowadzić niezłe kontry, natomiast my narobiłyśmy sobie niepotrzebnych problemów, zwłaszcza w drugim secie. Najważniejsze jest to, że w końcówkach umiałyśmy się spiąć na tyle, by trzy punkty powędrowały do Dąbrowy... To znaczy do Łodzi! Przepraszam, siła przyzwyczajenia.

Powoli mówi się o łódzkim ŁKS-ie jako o kandydacie do medalu mistrzostw Polski, nawet do złotego. Czujecie presję nakładaną na was z zewnątrz? 

Staramy się nie nakładać samym sobie zbędnej presji i robimy to, co do nas należy z meczu na meczu. Nikt nie połozy się przed nami tylko dlatego, że jesteśmy liderem, a przecież sezon jest długi i przed nami jest jeszcze trochę wyzwań. Choćby mecz z Chemikiem Police, który pewnie chce pokazać się z jak najlepszej strony. Nie myślimy o końcu sezonu, tylko żyjemy każdą kolejną grą.

Była pani zaskoczona tak opustoszałą Halą Centrum w dniu meczowym siatkarek MKS-u?

Racja, nie wygląda to świetnie. Myślałam, że będzie trochę więcej ludzi, do tego momentami było strasznie cicho. Zdawałam sobie sprawę, że teraz w Dąbrowie klimat do siatkówki nie jest tak dobry, jak kilka lat temu. Oby ten sezon był takim na przeczekanie, a w kolejnym było tylko lepiej.

Dziewczyny, które teraz grają w MKS-ie, są młode, ale waleczne i mam nadzieję, że "złapią" trochę punktów i wygranych. Byle tylko nie z ŁKS-em! Chciałabym, żeby ten klub dalej liczył się na arenie krajowej i będę za niego mocno ściskała kciuki.

A jak obecnie czuje się pani w Łodzi? To wciąż nowe otoczenie, które trzeba oswajać?

Bardzo dobrze! Poprzedni rok był trochę na oswojenie się z nowym miastem i środowiskiem. Całe życie spędziłam w końcu w Dąbrowie i przez jakiś czas miałam wrażenie, że jestem myślami trochę w Łodzi, a trochę gdzie indziej. Ale zdążyłam się przyzwyczaić, jest już naprawdę dobrze. Czuję się tam jak w domu.

Każdy powrót do rodzinnego miasta i pierwszego klubu jest wyjątkowy?

Sentyment jak najbardziej pozostał. Tu spędziłam całe życie, tu jest mój dom i cała rodzina, która przyszła mi kibicować w tym spotkaniu. Zawsze będę pamiętała o tym miejscu i ludziach, których spotkałam przez wszystkie lata w MKS-ie. Jeśli chodzi o samo odejście, to była moja decyzja i nie wynikała z żadnego konfliktu z działaczami.

W takim razie jaka była główna motywacja, by opuścić MKS?

Na początku chodziło o zrobienie sobie przerwy od siatkówki i na pewno nie planowałam żadnego innego klubu. Tymczasem pojawiła się trochę niespodziewana oferta z Łodzi... I ostatecznie mogę tylko cieszyć się z tego, jak wszystko się potoczyło.

Nie ma pani prawa narzekać na wybór nowego miasta, bo Łódź od lat żyje sportem, także siatkówką kobiet. Niektórzy nawet sugerują, że to nowa stolica tej dyscypliny sportu w Polsce.

Zdecydowanie. Pamiętam dobrze klimat ostatniego derbowego meczu z Grot Budowlanymi, to było coś niesamowitego. Wiadomo, że trudno wypełnić Atlas Arenę i nawet przy kilku tysiącach ludzi wydaje się pusta, ale wtedy kibice dali czadu! Nie trzeba było nawet puszczać muzyki, trybuny robiły swoje. Do tego delegacja naszych kibiców zawsze jeździ za nami i wspiera nas w każdym zakątku Polski. Wiadomo, że temu wszystkiemu pomagają nasze dobre wyniki i tym większa jest motywacja, by je utrzymać.

ZOBACZ WIDEO Wilfredo Leon już chce mówić po polsku. "Wywiadem w naszym języku zaskoczył wszystkich"

Komentarze (0)