Pokonanie ZAKSY Kędzierzyn-Koźle było pierwszą tak dużą niespodzianką w tegorocznym Pucharze Polski. Trefl Gdańsk zwyciężył 3:1 i wyeliminował obrońców tytułu z dalszej gry.
Hurraoptymistyczne nastroje tonował jednak Artur Szalpuk. - Tak naprawdę jeszcze nic tu nie osiągnęliśmy. Zwycięzca może być tylko jeden. Bardzo fajnie, że udało nam się sprawić niespodziankę i pokonać ZAKSĘ, dzięki czemu będziemy mieli okazję zagrać finale - podkreślił.
Dla przyjmującego będzie to drugi z rzędu finał tych rozgrywek. Przed rokiem osiągnął go w barwach PGE Skry. - Oby tylko wynik był dla mnie inny niż rok temu - zażartował, bowiem jego zespół poległ wówczas ze wspomnianą ZAKSĄ.
Na temat zwycięstwa z aktualnymi mistrzami Polski, Szalpuk był podobnego zdania co Mateusz Mika. - W tym meczu akurat trafiliśmy z taktyką, chociaż przy takim rozgrywającym jak Toniutti czasami ciężko coś zrobić. W pierwszych dwóch setach dobrze zagrywaliśmy, co prawda premierową partię przegraliśmy, ale czuliśmy, że to może być ten dzień, w którym pokonamy ZAKSĘ - wyjaśnił siatkarz.
ZOBACZ WIDEO: Puchar Anglii: Co za sensacja! Tottenham nie dał rady IV-ligowcowi. Zobacz skrót [ZDJĘCIA ELEVEN SPORTS]
- Dla mnie to kolejny mecz, tylko nie dostaliśmy za niego trzech punktów do tabeli - dodał.
Trefl z ZAKSĄ w PlusLidze mierzył się nieco ponad miesiąc temu. Wtedy kędzierzynianie triumfowali bez większych problemów. Kilkanaście dni później gdańszczanie walczyli z PGE Skrą i zaprezentowali już inne oblicze. - W tym sezonie rozwijamy się bardzo powoli. Na początku przytrafiały nam się porażki z teoretycznie słabszymi rywalami. W meczu z PGE Skrą pokazaliśmy jednak, że jesteśmy w stanie walczyć z najlepszymi, a teraz pokazaliśmy, że jesteśmy w stanie nawet z nimi wygrywać. Oby tylko udało się ten poziom utrzymać do końca sezonu, by nie był to tylko jednorazowy wybryk - podkreślił.
Niedzielny finał Trefla z PGE Skrą rozpocznie się o godz. 14:45.