GKS - BBTS: to mogła być śląska sensacja. Ale katowiczanie się podnieśli

WP SportoweFakty / Olga Król / GKS Katowice
WP SportoweFakty / Olga Król / GKS Katowice

Siatkarze z Bielska-Białej zaskoczyli niemal wszystkich kibiców, wygrywając dwa pierwsze sety z faworyzowanym GKS-em Katowice. Ale zespół Piotra Gruszki dzięki zmiennikom uratował swoją sytuację i zdobył cenne dwa punkty.

Siatkarze BBTS-u Bielsko-Biała udowodnili, że ostatnie zwycięstwo z faworyzowanym ONICO nie było przypadkiem. Choć gorzej od katowiczan rozpoczęli premierową odsłonę (7:10), potrafili ją obrócić na własną korzyść.

Wszystko za sprawą ingerencji Piotra Łukasika i Bartosza Cedzyńskiego, którzy wzięli sprawy w swoje ręce (11:10). Wówczas bielszczanie przejęli inicjatywę, a dobili rywali serwisem. Bohaterem końcowej serii zagrywek był Oleg Krikun.

W drugiej partii ponownie BBTS okazał się lepszy, jednak przełamanie GKS-u udało się przyjezdnym później. Kluczowy w secie okazał się blok Łukasika (15:15), po którym trener Paweł Gradowski wprowadził Jakuba Buckiego na serwis. Przy zagrywce atakującego bielszczanie wypracowali trzy oczka przewagi (18:15), która wystarczyła im na zakończenie seta (25:22).

10-minutowa przerwa pozwoliła przegrywającemu GKS-owi zmienić taktykę, a widać to było w ofensywie. Siatkarze Piotra Gruszki zaczęli konsekwentniej grać przez skrzydła, co przyćmiło ich mankamenty. Nadal najwięcej błędów popełniali na linii 9. metra, jednak to właśnie serwis przyniósł im jednocześnie najwięcej dobrego. Po tym jak Gonzalo Quiroga zaczął zagrywać, GKS wyprowadził wynik 14:13 do 19:13 i wybił rywala z uderzenia.

Najbardziej emocjonująca okazała się czwarta odsłona. Niemal przez cały jej przebieg obie ekipy prowadziły wyrównaną walkę. Dopiero tuż przed decydującą fazą seta w efekcie współpracy na linii Łukasik - Bucki - Krikun na prowadzenie zdołali wyjść bielszczanie (18:15). Choć wiele wskazywało na to, że przyjezdni sprawią sensację i wyjadą z Katowic z trzema punktami (22:20), gospodarze wrócili z ofensywą. Po raz kolejny Quiroga dobił BBTS serwisem (25:23).

W decydującym piątym secie inicjatywa długo trzymała się BBTS-u, którzy ostatecznie pogrążyli się błędami własnymi w końcówce. Ostatni punkt należał do Rafała Sobańskiego. Przyjmujący zdobył go asem (15:12).

W kolejnej serii spotkań katowiczanie zmierzą się z obrońcami mistrzowskiego tytułu, ZAKSĄ Kędzierzyn-Koźle. Natomiast BBTS spróbuje po raz kolejny urwać punkty rywalowi, tym razem MKS-owi Będzin.

23. kolejka PlusLigi:

GKS Katowice - BBTS Bielsko-Biała 3:2 (19:25, 22:25, 25:22, 25:23, 15:12)

GKS: Komenda, Butryn, Kapelus, Pietraszko, Kohut, Quiroga, Mariański (libero) oraz Krulicki, Stańczak (libero), Witczak, Kalembka, Fijałek i Sobański

BBTS:
Tarasow, Siek, Łukasik, Cedzyński, Peacock, Krikun, Marek (libero) oraz Jaglarski (libero), Macionczyk, Bucki, Piotrowski

MVP: Rafał Sobański (GKS)

Tabela PlusLigi 2017/2018:

#DrużynaMPktSetyMałe punkty
1 ZAKSA Kędzierzyn-Koźle 30 75 81:31 2341:1985
2 PGE Skra Bełchatów 30 72 81:29 2497:2251
3 Trefl Gdańsk 30 65 74:35 2039:1853
4 Asseco Resovia Rzeszów 30 57 64:42 2262:2157
5 Indykpol AZS Olsztyn 30 57 69:49 2374:2205
6 Jastrzębski Węgiel 30 57 67:47 4600:2032
7 ONICO Warszawa 30 56 70:48 2693:2579
8 Cuprum Lubin 30 45 56:59 2383:2381
9 Cerrad Czarni Radom 30 43 58:58 2272:2221
10 Aluron Virtu Warta Zawiercie 30 39 54:66 2463:2514
11 GKS Katowice 30 36 49:65 2042:4595
12 Stocznia Szczecin 30 34 52:71 2477:2596
13 MKS Będzin 30 29 42:71 2213:2433
14 Łuczniczka Bydgoszcz 30 21 33:77 1952:2202
15 BBTS Bielsko-Biała 30 19 37:80 2401:2640
16 Dafi Społem Kielce 30 15 24:83 2107:2472

ZOBACZ WIDEO Vital Heynen: Już dziś nie zgadzam się z prezesem. On widzi problemy, ja możliwości

Komentarze (0)