- Duża radość! Mecze o trzecie miejsce są troszkę dziwne, bowiem zazwyczaj biorą w nich udział drużyny niespełnione i rozczarowane. Takie mecze na pewno są trudne. Nam jednak udało się wygrać z zespołem z Kędzierzyna, na tle którego byliśmy chyba lepsi w przekroju całego sezonu. Były to jednak play offy, a tu gra się do trzech zwycięstw. Tym bardziej cieszy nas ta wygrana - mówił na gorąco po sobotniej batalii Wojciech Jurkiewicz. Doświadczony środkowy zdobył w ostatnim meczu sezonu dziesięć punktów, w tym sześć w ataku oraz cztery blokiem. Ozdobą meczu była jego efektowna "czapa" na Wojciechu Kaźmierczaku na początku czwartego seta. Dzięki niej Jastrzębski Węgiel rozpoczął marsz po brązowy medal.
Jurkiewicz żałował co prawda przegranego półfinału z PGE Skrą Bełchatów, lecz brązowy medal przyjął z uśmiechem na twarzy. - Paweł Rusek powiedział, że to chyba pierwszy raz od pięciu lat kiedy Jastrzębie kończy sezon zwycięstwem. Cieszymy się więc z tego faktu, tym bardziej że poprawiliśmy sobie nieco humory po przegranym półfinale. Przeciwnik, który nas pokonał został mistrzem. My z kolei zajęliśmy trzecie miejsce, więc chyba wszystko ułożyło się, tak jak miało być - przyznał.
W przekroju całego sezonu Jurkiewicz był jednym z najrówniej grających zawodników w szeregach Jastrzębskiego Węgla. Jego największymi atutami była gra w bloku oraz nieprzyjemna, szybująca zagrywka. Sam zawodnik pokusił się o krótkie podsumowanie zakończonych właśnie rozgrywek. - Cały sezon można określić jako dobry, choć bez żadnego spektakularnego sukcesu. Najbardziej szkoda Pucharu Challenge i porażki z finale. To na pewno byłaby wielka sprawa dla Jastrzębia i całej polskiej siatkówki. Byliśmy w ścisłym finale, lecz niestety nie udało się wygrać. Ten brązowy medal zrekompensował wszystko na tyle, że można powiedzieć, iż był to udany sezon - zakończył Jurkiewicz.