Los nie był łaskawy dla PGE Skry Bełchatów, ponownie skojarzył ją z Cucine Lube Civitanova. Przed rokiem włoska ekipa wyeliminowała polski zespół w tej samej fazie rozgrywek Ligi Mistrzów.
Drużyny te ponownie spotkały się w Klubowych Mistrzostwach Świata w Krakowie. Tam również zwyciężyli Włosi, czas więc na rewanż.
- Będziemy chcieli zaprezentować się jak najlepiej i postaramy się przeciwstawić Lube. Wiemy, że to mocny przeciwnik, ale gdy pojawi się szansa, będziemy chcieli ją wykorzystać. Jesteśmy inną drużyną niż w grudniu. Wiedzieliśmy, że pierwszy okres będzie dla nas trudny, potrzebowaliśmy czasu. Teraz jesteśmy już w innym miejscu. Może podczas naszego ostatniego spotkania z Lube nie graliśmy źle, ale nie zaprezentowaliśmy tego, co potrafimy i co gramy teraz - powiedział Mariusz Wlazły podczas konferencji prasowej.
PGE Skra już od poniedziałku przebywa w Łodzi, spotkanie bowiem zostanie rozegrane w Atlas Arenie. Do zdrowia powrócił już Grzegorz Łomacz, który nawet w ostatnim ligowym meczu dostał statuetkę MVP. - Cieszę się, że mogę już trenować i pomagać drużynie na boisku. Była to dla mnie trudna sytuacja - podkreślił, dodając, że jest niezmiernie szczęśliwy, że znów będzie mógł zmierzyć się z takim gigantem jak Lube.
- To dla nas wyróżnienie, że co roku rywalizujemy w Lidze Mistrzów. W tej fazie rozgrywek są najlepsze drużyny, ale nam to nie wystarcza i postaramy się wygrać kolejne mecze - zakończył kapitan bełchatowskiej drużyny.
Spotkanie rozpocznie się w środę (14 marca) o godz. 18:00.
ZOBACZ WIDEO "Damy z siebie wszystko" #16: Bayern to nie jest klub Lewandowskiego