To spotkanie było niezwykle ważne dla obu drużyn. Bydgoszczanie, jeśli chcieliby nadal liczyć się w walce o pozostanie w ekstraklasie, musieli pokonać rywali ze stolicy. Tym bardziej, że dwa następne pojedynki zostaną rozegrane na Mazowszu i porażka stawiałaby podopiecznych Rostislava Chudika w bardzo trudniej sytuacji. - Zdawaliśmy sobie z sprawę, że przegrana znacznie ograniczy nasze szanse w walce o utrzymanie. Wtedy musielibyśmy wygrać jedno z dwóch spotkań w stolicy, a nie jesteśmy jeszcze tak doświadczonym zespołem, by rywalizować pod tak olbrzymim ciśnieniem - powiedział po meczu Michal Cerven.
Słowak znalazł się jednak w cieniu swojego rodaka Martina Sopko, który swoimi serwami przypominał Radosława Rybaka z pierwszego meczu tych drużyn, który rozegrano ponad miesiąc temu. Tym razem jednak kapitan Politechniki nie był pierwszoplanową postacią swojej ekipy. - Musiałem rozłożyć grę drużyny na wszystkich zawodników, gdyż gospodarze rozgryźli już styl zagrywek naszego lidera - stwierdził na konferencji prasowej trener gości, Jerzy Taczała.
Słowa warszawskiego szkoleniowca najlepiej obrazowała rywalizacja w pierwszych dwóch setach, w których zespoły grały bardzo nierówno. Po obu stronach siatki mnożyły się błędy w przyjęciu, a obie ekipy szybko niwelowały przewagę rywali. Jednak najbardziej dramatyczny przebieg miała ostatnia partia, w której od początku ton wydarzeniom na parkiecie nadawali warszawianie. Gdy po akcji Kowalczyka przyjezdni prowadzili już 22:18, nic nie wskazywało na to, że gospodarze będą jeszcze w stanie powalczyć o zwycięstwo w tej odsłonie. Jednak wtedy na zagrywkę wszedł Martin Sopko. Słowak nie dość, że popisał się dwoma asami serwisowymi, to na dodatek jego akcje wprowadzały spore zamieszanie w szeregach obronnych rywali. Dzięki temu bydgoszczanie zniwelowali wszystkie straty i wszystko zaczęło się od nowa. Niesamowita wymiana trwała aż do stanu 34:33. Wtedy jednak w antenkę trafił Buszek i gospodarze mogli świętować.
- To zwycięstwo zadedykujemy naszym kibicom, którzy do końca wierzą w nasze możliwości i im się należy ta wygrana, jako rekompensata za tą pechową porażkę w stolicy. Triumf zawdzięczamy przede wszystkim Martinowi Sopko, który w trzeciej partii wyciągnął nas praktycznie z beznadziejnej sytuacji. Myślę, że nierówna gra obu ekip wynika z tego, że w tej rundzie walczymy o być albo nie być w PLS. Wtedy nie wszyscy potrafią wytrzymać tą presję i z tego wychodzą proste błędy - komentował grę swoich kolegów Jakub Oczko.
Gospodarze zrobili także przyjemny prezent Kamilowi Kacprzakowi, który w czwartek obchodził swoje 24 urodziny. Następne dwa mecze odbędą się w Warszawie - 31 marca i 1 kwietnia. Stan rywalizacji 1:1.
Delecta Bydgoszcz - Politechnika Warszawa 3:0 (25:22, 25:23, 35:33).
Delecta: Matusiak, Hoffmann, Kacprzak, Janczak, Cerven, Sopko, Kozioł, Dębiec (libero). Kacprzak, Grant
Politechnika: Kulikowskij, Kowalczyk, Chudik, Markiewicz, Wojtaszek (libero), Rybak, Michalczyk, Radomski, Buszek, Położewec, Malicki, Chaberek
Gracz meczu: Martin Sopko