Kubański rozgrywający zgotował szefom i fanom Jadaru niezłą huśtawkę nastrojów. Po tym, jak zadeklarował, że zostaje w Radomiu, podniósł wysoko poprzeczkę, żądając znacznie większego wynagrodzenia. Gdy żądania nie wywarły na włodarzach radomskiego klubu żadnego wrażenia, siatkarz spuścił nieco z tonu i zgodził się podpisać umowę o pracę na podobnych warunkach, jak rok wcześniej.
- Rozmowy były długie, ale im dłużej trwały, tym nasze stanowiska się zbliżały. Kubańczyk zostanie w Radomiu - poinformował w końcu prezes klubu Tadeusz Kupidura. Podobnie jak w przypadku atakującego Roberta Prygla, strony związały się słownym porozumieniem. Nowe umowy zostaną sporządzone do końca tego tygodnia. Prawdopodobnie do tego czasu wyjaśni się kwestia ewentualnego kontraktu przyjmującego Sirianisa Mendeza Hernandeza. - Będziemy rozmawiać w czwartek, bowiem sytuacja z zawodnikiem jest zupełnie inna, niż w przypadku Salasa. Z wszelkimi deklaracjami więc wstrzymuję się do czwartku - podkreśla prezes Kupidura.