Po tym, jak Biało-Czerwone przegrały pierwszą partię do 18, w dwóch kolejnych triumfowały do 15 i 16. Później jednak zamiast zamknąć nadzieję rywalkom w czwartym secie, w którym prowadziły 16:9, dały się dogonić i przegrały do 21. W tie-breaku dobiły jednak Japonki wygraną 16:14.
- To duża wartość, wytrzymanie tego spotkania - podkreślił trener Jacek Nawrocki - Wydawało się w czwartym secie, że wszystko mamy pod kontrolą, ale przestrzegałbym przed krytyką dziewczyn, bo te zagrywki Japonek były naprawdę dobre. Były w stylu azjatyckim, falujące przy locie i nie łatwo było ich przyjąć. Gdybyśmy grali częściej z Japonkami, tak łatwo byśmy tego seta nie oddali. Całe szczęście dziewczyny wytrzymały, bo różnie mogło być. Wynik stał okrakiem na siatce, cieszę się, że dziewczyny wyszły zwycięsko, to jest na pewno budujące w kontekście przyszłości - ocenił selekcjoner reprezentacji Polski kobiet.
Warto pochwalić Polki za postawę w obronie. Zdarzało się nawet, że do piłek kiwanych tuż za blok rzucała się sama środkowa, Agnieszka Kąkolewska. To rzadki obrazek.
- Najważniejsze przesłanie przed meczem było takie, by pokazać, ze bronimy tak jak Japonki. Tu trzeba było ruszyć "mental", bo w taktyce wielokrotnie byliśmy przygotowani na pojedyncze bloki i zawężenie obrony - zdradził Nawrocki.
ZOBACZ WIDEO Mundial 2018. Polska - Litwa. Maciej Rybus: Mamy przygotowane dwa ustawienia. Teraz decyzja przed trenerem
- Kilka razy zgubiliśmy się, jeśli chodzi o granie przy azjatyckiej siatkówce. Chodziło o obronę. Mieliśmy ściśle określone miejsca gdzie stać. Byliśmy do tego przygotowani, ale w ferworze walki parę piłek nam uciekło. Najważniejszy jest finał i cieszę się, że dziewczyny to utrzymały. Na pewno musimy się jeszcze dużo uczyć tego elementu od Japonek, ale tym razem to wystarczyło na wygraną - dodał.
Tym razem od początku do końca polski sztab postawił na Marię Stenzel na pozycji libero. Z całą odpowiedzialnością można powiedzieć, że 19-latka nie zawiodła, a nawet była jedną z wiodących postaci w polskim zespole, zwłaszcza w defensywie.
- Będziemy próbować jeszcze niejedną zawodniczkę w Wałbrzychu. Jest szansa, byśmy zobaczyli te dziewczyny, które nie zagrały wcześniej. Myślę, że Marysia zagrała dobre spotkanie i udowodniła, że warto na nią stawiać - ocenił trener Polek.
Gdyby wyjąć z tego spotkania pierwszego i czwartego seta, można byłoby pokusić się o stwierdzenie, że był to najlepszy mecz Polek w tegorocznej Lidze Narodów. Jednak tie-break ma być przestrogą przed zbyt szybką myślą o wygranej.
- Na pewno drugi i trzeci set to partie, w których popełniliśmy małą liczbę błędów i graliśmy bardzo pewnie w obronie. Co mnie ucieszyło, druga piłka sytuacyjna, to co u nas kuleje, udało się zagrać. Jednak pierwszy i czwarty set pokazały, ze utrzymać tę jakość jest ciężko - powiedział Nawrocki.
W środę o 20:30 Polki zmierzą się z Rosjankami. - Tym razem to będzie styl, który znamy, obfitujący w mocną ofensywę. Nie dać się zablokować, to będzie priorytet. Ale bez zagrywki trudno będzie nam je ugryźć. Rosjanki nie będą się bały naszych środkowych i to jest główna różnica - przestrzega trener reprezentacji Polski
Oglądaj siatkówkę kobiet w Pilocie WP (link sponsorowany)
Jesli Mawina dozna urazu to jakie opcje pozostawil reprze Nawrocki? Drobna Lukasik nam mecz pociagnie z sila uderzenia na poziomie kadetek?
Grajb---
Nawrocki musi odejść Czytaj całość