Relacje na żywo
  • wszystkie
  • Piłka Nożna
  • Siatkówka
  • Żużel
  • Koszykówka
  • Piłka ręczna
  • Tenis
  • Skoki

Grzegorz Ryś o pracy w Izraelu: Nie dowierzali, że w Polsce funkcjonuje taki system szkolenia

Trener Grzegorz Ryś od ponad dwóch lat prowadzi zespół Izraela. W rozmowie z WP SportoweFakty opowiedział m.in. dlaczego jego drużyna trafiła do Krosna, o satysfakcji z pracy oraz problemach, jakie spotkały go w obecnej i poprzednich reprezentacjach.

Filip Korfanty
Filip Korfanty
Grzegorz Ryś WP SportoweFakty / Anna Klepaczko / Na zdjęciu: Grzegorz Ryś

Filip Korfanty, WP SportoweFakty: Poprzedni oficjalny mecz drużyna Izraela rozegrała w czerwcu 2017 roku z Danią, od tego czasu minął już rok. Co robił pan przez ten czas? Na czym polegała pana praca gdy nie odbywały się zgrupowania reprezentacji?

Grzegorz Ryś, trener reprezentacji Izraela: W trakcie sezonu ligowego miałem bardzo wiele różnych obowiązków, które wynikały z mojego kontraktu. Przede wszystkim sprawowałem nadzór nad Akademią Siatkówki chłopców, która jest odpowiednikiem polskiej Szkoły Mistrzostwa Sportowego w Spale. W trakcie dwóch lat pracy wprowadziłem nowe rozwiązania, zmieniłem układ zajęć treningowych i wdrożyłem trenerów do stylu pracy, który obserwujemy w Europie.

Prowadziłem również szkolenia trenerów, organizowane przez izraelską federację siatkówki. Zapraszano mnie na różne wykłady w Wingate Institute, m.in. w styczniu tego roku byłem jednym z wykładowców podczas seminarium na temat periodyzacji treningu w sportach zespołowych i indywidualnych.

Przez ostatnie półtora roku pełniłem również funkcję dyrektora technicznego w federacji, przez co miałem sporo pracy organizacyjnej, a także obserwowałem mecze ligowe.

ZOBACZ WIDEO Mamy nagranie z historycznego zjazdu Bargiela. Te ujęcia zapierają dech w piersiach!

W trakcie sezonu prowadziłem zajęcia z zespołem rezerw, czyli z zawodnikami, którzy ukończyli wiek juniora i odbywają trzyletnią służbę w armii. Są to zawodnicy perspektywiczni, którzy są w dalszym ciągu objęci szkoleniem centralnym. Mają specjalny status w armii dla zawodników reprezentacji i są zwalniani na zajęcia sportowe. Pracowałem z tymi zawodnikami przez ostatnie dwa lata, dwa razy w tygodniu, ponieważ tak był ułożony program. Z tej grupy do pierwszego zespołu powołałem sześciu zawodników, czterech jest w Krośnie, dwóch zostało w Izraelu.

Udało się wyselekcjonować grupę 19, 20 i 21-letnich siatkarzy, którzy już niedługo mogą na stałe wejść do reprezentacji i powinni być siłą, która będzie napędzała ten zespół przez kolejne lata.

Reprezentacja Izraela nie występuje w rozgrywkach na najwyższym poziomie, chociażby ostatni raz w mistrzostwach Europy wystąpiła w 1971 roku. Powiedział pan, że część pracy nie polega wprost na przebywaniu w hali i trenowaniu reprezentantów. Co dla pana jest największą satysfakcją z pracy dla Izraela?

Myślę, że kilka powodów do satysfakcji by się zebrało. W mojej pracy najważniejsza była reprezentacja, wyselekcjonowanie i przygotowanie zawodników do gry w Lidze Europejskiej, kwalifikacjach do mistrzostw świata i Europy. Z wykonanej pracy z zespołem jestem zadowolony, a satysfakcja będzie jeszcze większa, bo kiedy skończę swoją pracę w Izraelu to ten zespół będzie funkcjonował w podobnym składzie przez następne 5-7 lat. Z podstawowej szóstki na pewno Aleksander Szafranowicz nie będzie kontynuował gry w reprezentacji ponieważ ma już 35 lat, i być może również Sean Faiga, który skończył 30 lat. Ale pozostali, którzy są w wieku od 19 do 27 lat będą stanowili trzon reprezentacji przez następne sezony.

Podczas różnego rodzaju szkoleń i wykładów zadawano mi również wiele pytań dotyczących polskiego systemu szkolenia młodzieży. Pokazywałem nasz system jako wzorcowy, który jest warty naśladowania i który szkoli zdolnych zawodników do reprezentacji Polski na bardzo wysokim poziomie. Widać było w oczach niektórych trenerów niedowierzanie, że w Polsce funkcjonuje tak rozbudowany system szkolenia dzieci i młodzieży, i to z sukcesami.

Niestety w Izraelu trudno jest pozyskać sponsorów do siatkówki, natomiast nie ma większych problemów ze sponsorowaniem piłki nożnej czy koszykówki. Pozostałe dyscypliny niestety "walczą o życie". W siatkówce można to zmienić, warunkiem jest awans do mistrzostw Europy. Awans otwiera wiele różnych drzwi i byłby niejako przeskoczeniem o jeden poziom w górę, ponieważ pojawi się możliwość finansowania przygotowań i startu w mistrzostwach z ministerstwa sportu. Nie ma cię na mistrzostwach Europy - nikt nie jest tobą zainteresowany, z tego względu, że w sportach zespołowych brakuje sukcesów.

Pracował pan wcześniej m.in. z reprezentacją Zjednoczonych Emiratów Arabskich i reprezentacją Egiptu. Co było powodem zakończenia współpracy z tamtymi drużynami? Czy może uznał pan, że w warunkach jakie tam panują doszedł już do sufitu czy może zadecydowała druga strona?

Generalnie w Zjednoczonych Emiratach Arabskich siatkówka nie jest zbyt mocna ani popularna, federacja co dwa lata dokonuje zmian na stanowisku trenera. U mnie ta współpraca skończyła się z nieco innego powodu. Federacja siatkówki w Emiratach na pierwszym miejscu, jako priorytet, stawia sobie rozgrywki Krajów Zatoki Perskiej, nazywane po angielsku GCC. Są to zarówno mecze reprezentacyjne jak i klubowe. Dla nich są to rozgrywki prestiżowe, bo zdają sobie sprawę, że w Azji trudno jest im grać i odnosić sukcesy. Niestety działacze ze Zjednoczonych Emiratów Arabskich na jednym z takich turniejów klubowych GCC w maju 2013 narozrabiali do tego stopnia, że turniej zorganizowany w klubie Al Ain został odwołany na godzinę przed pierwszym meczem, kiedy dwa pierwsze zespoły przyjechały na halę. Z tego powodu federacja Emiratów została wykluczona z turniejów GCC na dwa lata. Federacja nie widziała potrzeby kontynuowania pracy reprezentacji pomimo zawieszenia i w roku 2014 nie powołano zawodników na akcje letnie. Dlatego też nie podpisano z żadnym trenerem kontraktu w tym roku.

Pomimo tych zawirowań w roku 2013 wystąpiliśmy na mistrzostwach Azji, które były rozgrywane w Dubaju i udało się nam zająć czternaste miejsce na 21 uczestniczących zespołów, co było najlepszym wynikiem reprezentacji Emiratów Arabskich w historii.

Z kolei w przypadku Egiptu przejąłem zespół, w którym było wielu młodych i nowych zawodników oraz kilku doświadczonych. Przez pierwsze dwa sezony w Lidze Światowej w latach 2006 i 2007 udało się przygotować grupę, która w kolejnych latach zaczęła śmiało radzić sobie w tych rozgrywkach, a także wygrywała regularnie mistrzostwa Afryki. Natomiast prezydent federacji, Amr Elwani, był dosyć barwną postacią i chciał o wszystkim decydować, w tym również za mnie, kto ma jechać np. na mistrzostwa świata czy na inne turnieje, co doprowadziło do ostrych sporów. Nie mogłem sobie pozwolić, aby ktoś za mnie decydował, w jakim składzie mamy jechać i grać, więc doszło do kilku nerwowych sytuacji i ta współpraca się w końcu zakończyła.

Pracę w Egipcie wspominam bardzo miło, ponieważ z większością zawodników z tamtego okresu do dzisiaj utrzymujemy kontakt i spotykamy się, jeśli jest to możliwe.

Na następnej stronie przeczytasz o szansach Izraela w kwalifikacjach do mistrzostw Europy oraz o kształcie rozgrywek ligi izraelskiej.

Czy któryś polski klub powinien zatrudnić Grzegorza Rysia?

zagłosuj, jeśli chcesz zobaczyć wyniki

Polub Siatkówkę na Facebooku
Zgłoś błąd
inf. własna
Komentarze (0)
    Już uciekasz? Sprawdź jeszcze to:
    ×