Stephane Antiga w 2014 roku namówił do powrotu do kadry Mariusza Wlazłego, powołał też między innymi Pawła Zagumnego, Michała Winiarskiego i Bartosza Kurka. Kadra wyglądała imponująco. Celem był jak najlepszy występ przed polską publicznością na mundialu.
Najpierw był jednak Memoriał Wagnera. Po nim trener miał zdecydować - w grze było pięciu przyjmujących. Wydawało się, że na ostatniej prostej odpadnie Rafał Buszek, ale już po pierwszym z trzech meczów, w którym Kurek nawet nie wystąpił, Antiga sensacyjnie orzekł: Kurek nie zostaje w kadrze.
Decyzję uzasadniał argumentami sportowymi: że Kurek był najmniej efektywny. Na początku decyzja była ostro krytykowana, pojawiały się głosy, że powstał konflikt, bo siatkarz był zły, że nie dostawał szans. Wszystko ucichło, kiedy miesiąc później Antiga i jego zespół zdobyli mistrzostwo świata. O Kurku już nikt nie pamiętał.
Wypalony siatkarz
"Możesz być, kim chcesz" - głosiły plakaty reklamowe produktów mlecznych kampanii, której wziął udział Kurek. O ironio, siatkarz zamiast na mistrzostwa, wrócił do klubu. Po nieudanym sezonie we Włoszech (Lube nie zdobyło medalu ani żadnego trofeum) przyjechał do Polski. Związał się z Asseco Resovią Rzeszów. Z drużyną wywalczył srebro, a jego wartość i zainteresowanie nim wzrosło. Kontrakt jednak podpisał w Japonii, na obrzeżach wielkiego siatkarskiego świata.
I wtedy znów wzrosła temperatura wokół Kurka. Siatkarz po nieudanym występie na igrzyskach olimpijskich zwlekał z wyjazdem do nowego klubu, w końcu nawet tam nie dotarł. Został w kraju, wydał oświadczenie, w którym tłumaczył, że "zmęczenie skumulowane przez wiele lat zaowocowało narastającym osłabieniem organizmu i wypaleniem mentalnym, w efekcie straciłem coś, co zawsze mną kierowało, czyli pasję i chęć grania".
Podpisał umowę z PGE Skrą Bełchatów, gdzie wcześniej odnosił ogromne sukcesy. Pomógł - zespół zdobył ligowe srebro. W jego życiu osobistym zapanował spokój, związał się z siatkarką Anną Grejman.
Wkrótce oboje wylądowali w Turcji. Kurek stwierdził, że chce być razem z partnerką, dlatego poszukiwali takiej możliwości, by mieć pracodawców w bliskiej odległości. Tak trafili do Ankary. W Ziraacie Bankasi Polak miał spore problemy zdrowotne. Nie rozegrał dobrego sezonu.
Odblokowany geniusz
Cztery ostatnie lata Bartosza Kurka to sinusoida. Wzloty i upadki, ale w żadnym momencie nie wzniósł się na poziom sprzed lat, kiedy zachwycał grą, będąc zawodnikiem PGE Skry Bełchatów. Vitalowi Heynenowi obrywało się, kiedy uparcie na niego stawiał i opowiadał, że atakujący jest najlepszy na treningach. "Dlaczego tak nie gra w meczach o punkty?" - pytano. Trener dawał szansę wszystkim, ale Kurek częściej zawodził lub był po prostu bezbarwny, niż zachwycał.
Belg tłumaczył, jak ważnym elementem układanki jest: znakomity na treningach, wspiera młodszych kolegów i ciężko haruje. Mówił, że wystarczy mu, żeby Kurek wygrał na mistrzostwach jeden mecz.
Nikt nie wie, co się nagle stało. Cztery ostatnie mecze w wykonaniu Kurka były fe-no-me-nal-ne! Kurek odblokował się, atakował tak, jak dawno tego nie robił (a może nawet nigdy), wziął pełen ciężar gry na siebie, a także odpowiedzialność w ważnych momentach. Nie zawodził, nie psuł na potęgę, znakomicie zagrywał i był czujny w bloku. Tak po prostu.
Nie wiadomo, czy coś konkretnego się wydarzyło, ale treningi, zaufanie i budowanie zespołu nie tylko na boisku - poskutkowały. Kurek zasłużenie dostał nagrodę dla najbardziej wartościowego zawodnika turnieju. Powtórzył sukces Mariusza Wlazłego sprzed czterech lat.
Gdyby był amerykańskim siatkarzem, może ktoś na podstawie tych wydarzeń chciałby nakręcić film. W ciągu czterech lat wszystko w jego życiu zmieniło się o 180 stopni. Został prawdziwym bohaterem.
ZOBACZ WIDEO Fabian Drzyzga z uznaniem o Bartoszu Kurku: Był nie do zatrzymania
Oglądaj siatkówkę mężczyzn w Pilocie WP (link sponsorowany)
w jednej drużynie i byli kolegami. Kiedy Antiga został trenerem
kadry, Kurek w dalszym ciągu traktował go jako kolegę i nie
wycz Czytaj całość