Nowy prezes AZS UWM Olsztyn, Mariusz Szyszko zdaje sobie jednak sprawę, że ma mało czasu. Wraz z zarządem pracuje więc nad poprawą wizerunku i kontaktów z kibicami oraz odbudowaniem zaufania. - Z drugiej strony pracujemy nad budżetem, którego nie mamy. Spotykamy się z firmami z regionu. Chcemy zbudować klub, który będzie identyfikowany nie tylko ze stylem gry, zaangażowaniem zawodników, liczbą kibiców, ale również z regionalnymi firmami. Chcemy, żeby ten klub był nasz - olsztyński, regionalny - podkreśla w rozmowie z portalem plusliga.pl. Jednocześnie zaznacza, że liczy również na wsparcie sympatyków z całej Polski. - Mamy do zaoferowania coś czego wiele klubów nie ma - wieloletnią tradycję, kilkudziesięcioletniego akademickiego orzełka na piersi - mówi były siatkarz AZS-u, dodając równocześnie, że nie będzie to łatwe zadanie. - Zaznaczam, że na początku naszej drogi na pewno poziom sportowy będzie niższy, ale w końcu zobaczą AZS taki jaki chcą oglądać - z zaangażowaniem, z jasnymi założeniami, a z biegiem czasu z dobrą organizacją, bo nad tym również pracujemy - dodaje prezes Szyszko.
Władze klubu rozmawiają jednak z zawodnikami, którzy są w Olsztynie. - Zapytałem jakie mają plany i przedstawiłem, jaka jest sytuacja w klubie. Nie bazowałem na tym, co ukazuje się w prasie. Chciałem z każdym się spotkać i porozmawiać twarzą w twarz o tym, jak widzimy naszą ewentualną przyszłość - razem czy osobno - mówi Mariusz Szyszko. - Nie ukrywam, że też się rozglądamy. Pomału krystalizuje nam się realny plan budżetu i szukamy zawodników, którzy być może zagrają w Olsztynie, którym możemy zaproponować takie warunki, aby mogły ich usatysfakcjonować. Mierzymy siły na zamiary - dodaje prezes AZS-u.
Jednocześnie stwierdza, że spokój mają kluby sponsorowane przez Spółki Skarbu Państwa, choć sponsoring ten jest ryzykowny. - A jak bardzo, to ja czuję na własnej skórze. Wiem, w jakim stanie zastałem AZS Olsztyn - mówi Szyszko i dodaje, że sporo zależy też od polityki klubu. - Jeśli nie szuka się pomocy u lokalnych przedsiębiorców, to skutki odczuwa się później. My odczuwamy je teraz. Jeżeli ktoś nie będzie miał wariantu awaryjnego, to naprawdę może być w sporych kłopotach. Na razie bardzo dobrze radzi sobie Bełchatów. Jak będzie z Jastrzębskim Węglem, to nie wiem, bo panuje wokół niego cisza. Czas pokaże, czy polska siatkówka jest przygotowana na takie tąpnięcia jakie są na przykład teraz u nas - kończy były reprezentant Polski.